Trzynaście lat - pechowy wiek Idę na rozstrzelanie Piaszczysta droga, w oddali las Popatrz, to tam się stanie Umiem rysować i lubię to Maluję więc anioły Zebrało się gryzmołów mych Na strychu od stodoły W zeszłą niedzielę, nie wiem skąd Czasem coś w mózgu wierci Narysowałem taką twarz Z podpisem - anioł śmierci Już blisko las, kończy się czas Ktoś daje mi gorzałkę Spokojne lato 42 Idziemy na rozwałkę Z niejasnych przyczyn jeden szwab Wyciąga mnie z tej grupy Zwraca papiery i każe iść Natychmiast do chałupy (2x:) Jak cielę patrzę w jego twarz Znaną mi gdzieś z pamięci Biegnę na strych - na wierzchu szkic To on - mój anioł śmierci