Ostatniego dnia koloni ja spojrzałem w Twoją twarz I wiedziałem, że pójdziemy sobie tam głęboko w las Tam nad klif gdzie piękne ptaki grają nuty z naszych snów Będę Cię całować w usta, a Ty mnie też tu Stoimy nad klifem, wszystko tak piękne Ja patrzę w Twoje oczy, Ty patrzysz w moje też I już mam Cię całować, już Cię chwytam we w ramiona A Ty się patrzysz w moje oczy A ja zrzucam Cię, zrzucam Cię, zrzucam w chuj Zrzucam Cię, zrzucam Cię w chuj z klifu Zrzucam Cię, zrzucam Cię, zrzucam w chuj Rozpierdalasz się o skały A na Twoje martwe ciało szcza bezdomny pies Stoję nad tym klifem i spoglądam sobie w dal Podziwiam piękno tych spienionych fal Jak twe ciało bezwładnie odbija się od skał Wtem podeszła śliczna dama i już nie jestem sam Zapytała nieśmiało o to ciało tam tonące Ja mówię, że miała choroby współistniejące Ona patrzy w moje oczy, myśli że, coś wydarzy A ja chcę być tu sam na plaży A ja zrzucam Cię, zrzucam Cię, zrzucam w chuj Zrzucam Cię, zrzucam Cię w chuj z klifu Zrzucam Cię, zrzucam Cię, zrzucam w chuj Rozpierdalasz się o skały A na Twoje martwe ciało szcza bezdomny pies