Dzień moim urodzin, złamie mi wyobraźnię.
No, bo, jak można sobie wyobrazi dzień, kiedy nie jest raźniej.
A wręcz przeciwnie. Jakoś słabo. Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Szafki są opróżnione. Poranki pechowe i krótkie.
Nie dam o to, nie tęsknię, nie pamiętam, i pytam, po co?
Ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto.
Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść.
Byle gdzie, z byle, kim.
Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść.
Byle gdzie, z byle, kim.
Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Jestem w celofan owinięty niby bukiet
I tak leżę myląc dzień z nocą. Jaki będzie tego skutek?
Jestem w drodze w dół. Jestem na dnie. Ludzie mówią o mnie: zwyczajny głupek.
Zabrakło papierosów, więc znalazłem powód.
Wychodzę, zastanawiam się, czy tęsknię, i pytam, po co?
Ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto.
Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść.
Byle gdzie, z byle, kim.
Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Chcę wstać, przeżyć, i znowu iść.
Byle gdzie, z byle, kim.
Nie dać się! Nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Byłaś tatuażem, który wzmacniał moje ramię.
Wiatrem, co chłodem dmuchał przepędzając w otchłanie.
A teraz przeciwnie. Jakoś słabo. Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Kiedy odeszłaś mój świat jest bardzo krótki.
Mało powodów, więcej strachu, dużo wódki
Ale przedziwnie znam ten stan. Jestem rozmieniony na błoto.
Поcмотреть все песни артиста