Stoję na poboczu, oczekuję na okazję
Oczy me niepoczytalne, ale czy to ważne?
W moim marazmie nie liczę już na nic
Jedyne co może pomóc - znowu kogoś zabić
Ktoś jest pechowcem, bo pod prochowcem
Paralizatory i wielostrzałowce
Łapię stopa, łapię skurcz w stopę
Bez psychotropów, ja zaraz się roztopię
Tobie tu, argh! Wrzeszczę w środku
Ale powierzchownie jakby wszystko w porządku
Macham ręką i wyciągam kciuk
Fura na godzinę, nie dziwię się - mały ruch
Warkot, nadzieja się rozpierzcha
Bo zaczyna siąpić i powoli zmierzcha
Nagle czuję, że panuję nad światem
A półmrok tnie para bladych świateł, ej
Kto, kto, kto podwiezie samotnego autostopowicza?
Macham ręką, macham śmiercią, a może się zatrzymasz?
Kto podwiezie samotnego autostopowicza?
Macham ręką, macham śmiercią, to też skręca kierownica
Grafitowy jeep sunie z wolna, stop
Oni mają trip gra trap łapię trop
Auto staje parę metrów dalej
Parametry zbrodni w głowie dojrzały mi
Widzę drzwi, czuję podniecenie
Kiedy w końcu się osunę na siedzenie nie wiem
Opuszcza się szyba, ale nie, to nieprawda
To topowy raper, z którym chciałem nagrać
Jestem w środku, ruszamy z chrzęstem
Perwersyjnie pewny siebie, no bo taki jestem
Gadka szmatka: złota płyta, koncert
Chłopaczyny grają [?] konkret
Planuję strzał, myśli mam krzywe
Z tyłu beznamiętnie gapię się w szybę
Sekund ułamki, zaczynam się wiercić
Mam dwie klamki, otwieram wrota... śmierci
Kto, kto, kto podwiezie samotnego autostopowicza?
Macham ręką, macham śmiercią, a może się zatrzymasz?
Kto podwiezie samotnego autostopowicza?
Macham ręką, macham śmiercią, to też skręca kierownica
Teraz ja za frajera, frajerom nie dałem szans
Dopiero nabieram powera rapera - a!
Krew na prochowcu - znak hiphopowców
Nienawidzę alkoholu i nie palę towcu
Nie byłem na OLISie, na opisie nie mam [?]
Na legalu mi się nie udało, ale szponcę
Znów na dzień dobry mówię do widzenia
Moim dwóm bladosinym kumplom z tylnego siedzenia
Zmieniam stację, wchodzi ten sampel
W głowie znowu pisk, to straszne
W ten jakoś mi to smutno pojąć
Piękne dziewczę macha smukłą dłonią
Staję, po tym jakby mnie olśniło
Idealna za szybą licealna miłość
Zadeptała me zaloty, za to zabiorę ją tam
Gdzie złe dziewczynki na zawsze idą spać
Wsiada, dmuchnęła biedna, zmoknięta
Suka taka z ogólniaka mnie nie pamięta
Wyśmiała moje listy i wiersze - potwarz
Wtedy powiedziała: "Weź się w końcu odwal!"
Dobra, teraz ta mordęga się zmieni przysięgam
Sięgam do kieszeni, jeszcze zrobimy postój tam za rondem
Nie dałaś się popieścić, to ja Cię popieszczę... prądem
Поcмотреть все песни артиста