Na chodnikach mego miasta widzę wpływ nowej mody Raperów więcej niż jebanych płyt chodnikowych Mój album płyta tektoniczna, zbliża się powoli Ale jak pierdolnie to zostawi zgliszcza I ma to pod podeszwą butów, walkę o to kto jest lepszy Niby jeden ponad drugim a wszyscy tacy sami; pringlesy Chcesz wejść na bit jak ten, panie syzyf uważaj na czaszkę Bas zatrzęsie ziemia a gruzy spadną gęściej niż ten hihat Ty chyba myślisz, że to działa jak przejście z mocnych szlugów na niebieskie Im to gówno słabsze jest, tym chcą tego więcej (Puk puk puk), polski rap jestem pod drzwiami, (wycieraczka) I kurwa wszedłem do łazienki (Czemu?) Już wyjaśniam: Jedni leją wodę jakby nagrywali to w kabinie prysznicowej Drudzy spinają się jakby robiąc to kładli dupę na klozet Co za wersy?! Boże?! Będą mnie chcieli za nie wieszać Dupy w ramkach nad swoimi łóżkami a głupcy na pętlach (Do pierwszych) nic nie mam a ci drudzy są stratni Mieli nadzieję, ale uprzedziłem ich wieszając ich matki (Jak tego) nie skumałeś powiesz jak tak można kurwa Skumaj, ja nie szukam fejmu w gimnazjalnych stołówkach Pytasz: "kto to jest?" Pytasz: "jak tak może?" Pytasz: "skąd się wziął?" Chwytasz się za głowę Chciałbys kwestionować to co mówi ale nie możesz Bo zaprzeczyć mu, to jak zaprzeczyć sobie Oto Leh, ten skurwiel, który od dzisiaj przechodzi do czynów Bo to nie sezonowa zajawka jak moja ksywka czytana od tyłu O czasem się czuję à propos numerów jak na boisku w ostatnich sekundach Zaraz syrena, na tablicy remis, wszyscy mi mówią: "rzucaj to kurwa" Wytwórnie dzwonią, hype wzrasta Teraz łyso im ale za późno już; chemioterapia To drzewo wyrasta i ma bardzo mocno wbity korzeń Bo nie ważne jak się rozrośnie nie zapomnę skąd pochodzę I nie zapomnę, o tych którzy przede mną wrzucili na mapę to miasto Kilka lat w cieniu, dziś to ja rzucam na nie światło Cipo chcesz beefu, to się równa przypał Najpierw Cię uciszę a potem pożegnam (ci paaaaa) Zaraz wybiją mi dwie dwójki, nadal będę miał czym gryźć Kiedy pluje na popkiller ja to najlepszy młody wilk To nie szansa na sukces to pewniak, zobacz jaką formę mam Ja to ten grubas co w tym programie pociąga za sznurki Wojciech Mann Ich proces tworzenia stworzyła natura wraz z rasą ludzką (proces trawienia?) Nieważne co zrobią i tak na koniec wyjdzie gówno To nie dla wczutych debili, to dla tych co patrzą szerzej Styl z głębin podziemi co ucina głowy przy stratosferze; Leh