Kiedyś jak owca wśród wilków, dziś łowca co ma własny plan Kiedyś po jointach na winklu, dziś sam umiem kopać jak hasz Choć życie jak córy Koryntu, przy jednej z zatłoczonych tras Zamieniam słowa se w czyn tu, więc... (Specialite) Siemano typie Te parę miechów tu mija I znowu wbijam Kabina to bywa dla Chrabina drugi dom Co taka mina Mówiłem że jak zaczynam nawijać To se omijam koryta I to co suki chcą Cos jak drugi ląd Taki lot Sam se dopowiedz Bo od zawsze to robię i kręcę nowy film Na kinowej Sali pozostali zaufani Nie dla nich dekoder Let's the story begin Wieczory przy nutach Cała dobre ryje te moje ryje Dobre chwile i dile brały na bank! Micasa sucasa to trasa do zasad Materiał co się ugniata I wraca nieprasowany na kant Pogo wybrał rodzinę Spoko, nie winie go za te wybory Choć boli takie cest la vi Te tam dla córy te żony Te góry Ja nie ominę natury Jebac faktury Bo na mnie czeka bit Coś czasem nie gra jak tryton Ciągle na Te-ta liczą Widzę scena ocenia po wyświetleniach Ale jebać ten drenaż co ma tu zmieniać A nie Despacitpo Nie napiszą ci tego jak ja Nie nawiną ci tego jak ja Chociaż paru ma respekt Siadam do stołu Zero krechy na blat Choć nie bez chęci do flach Życie bez balu A resztę Nie mam czasu na resztę Jak coś To rzucam na prędce przez ramie Gdzieś w progu H2O i chałwa i szlugi Pojaram choć miałem nie karmić nałogów Latarnie do domu mi łańcuch wyznacza tu trasa A mój tel poświeci ledem słuchawki zwrotkę Jakbym trafił w totka Bo później to leci u ciebie Kiedyś jak owca wśród wilków Dziś łowca co ma własny plan Kiedyś po jointach na winklu Dziś sam umiem kopać jak hasz Choć życie jak córy Koryntu, przy jednej z zatłoczonych tras Zamieniam słowa se w czyn tu, więc...(cii) i patrz Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Mój do ciebie goniec (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) A wczoraj grało tylko w moim telefonie Siadam na ławce czy tańczę po scenie Dawaj nad zalew to szklankę poleję A szczerą gadkę ja zawszę docenię, więc Nie machaj hajsem, bo bracie oleję To nowy under czy stare podziemie Normalny facet, nie żaden odmieniec Totalny raper, znalazłem domenę A w oczach znowu są tamte płomienie I nie to, że się wczuwam nie jestem z youtuba Z castingów, meetingów, to złota próba wysoka samorodek I cenią to tu stare wygi i młode typy Co sobie płyty biorą dla muzyki, olewają modę Bez balonowej gumy Paziowania dla paziowania i bazowania na bajach Spoko nara cześć To główne dania dla tych, co w menu by chcieli rap szczery A nie selery, co mi ktoś tu pododawał best Czy mi życia tu styknie? Się nie pytam delfickiej Jakbyś miał wehikuł czasu To od razu typie wskakuj i atakuj tego szczyla na bitwie Niech nie zmyla go system Niech omija gonitwę Niech zawraca zamiast lata gonić w peletonie Bo nie po pasach wiedzie jego trasa Skuma, że to się opłaca jak puści to, co tam nosi w telefonie Kiedyś jak owca wśród wilków Dziś łowca co ma własny plan Kiedyś po jointach na winklu Dziś sam umiem kopać jak hasz Choć życie jak córy Koryntu, przy jednej z zatłoczonych tras Zamieniam słowa se w czyn tu, więc... (cii) i patrz Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Mój do ciebie goniec (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) Leci na kraj Jak to leci na kraj (ey) A wczoraj grało tylko w moim telefonie A wczoraj grało tylko w moim telefonie, ta A wczoraj grało tylko w moim telefonie, ta A wczoraj grało tylko w moim telefonie, ta A wczoraj grało tylko w moim telefonie, ta A wczoraj grało tylko w moim telefonie, ta