Pośród bladych czterech ścian Sam jak stary mebel Próbuję dość do tego jak Mogłem stracić Eden Przespałem rok I musze uczyć się od nowa życia A każdy krok To jak tułaczka ślepca po ulicach Nim odzyskam równowagę Musze stanąć twarzą w twarz Ze słabością co dogania mnie Rzucam cały los na szalę I utrzymam pion Kiedy będą wmawiać Ci Że nie osiągniesz nic Idź po swoje Po swoje wciąż Kiedy zapukają w drzwi By zabrać sny Ty nie musisz im otwierać Nie, nie musisz otwierać im Kusza nas każdego dnia Chcą zwabić do szeregu Mamią na fałszywy blask Zakłamanych reguł To dla nich cios Gdy wyłamie się choć jeden z trybów A dla nas to Szansa na szukanie nowych przygód Chcemy dotrzeć poza ramy Schematycznej mapy Cenić to co zdobyliśmy sami Wiec rzucamy los na szale Utrzymamy pion Kiedy będą wmawiać Ci Że nie osiągniesz nic Idź po swoje Po swoje wciąż Kiedy zapukają w drzwi By zabrać sny Ty nie musisz im otwierać Kiedy będą wmawiać Ci Że nie osiągniesz nic Idź po swoje Po swoje wciąż Kiedy zapukają w drzwi By zabrać sny Ty nie musisz im otwierać Nie, nie musisz otwierać im