Jak tu żyć w mieście, które jest z tego znane Że wszystko co się dzieje z góry jest ukartowane Tam gdzie dominują poszlaki, a nie fakty I żeby coś osiągnąć kurwa musisz mieć kontakty Jak Ty myślisz Sokół? Prawdziwe życie bez imaginacji Koniec bredni, chleb powszedni Bogaci biedn Tak było, będzie, musi być, umiesz z tym żyć? Ja potrafię, życie to znaczona talia Spójrz jakie są realia Nigdy nie przewidzisz, co przyniesie dzień nowy Bądź czujny i gotowy na wszystko Obstawisz za wysoko, możesz znaleźć się za nisko To co zdaje się daleko może okazać się klęska Tak już jest jednemu wciąż się farci drugiego życie karci Tam brudni i obdarci, zagubieni w tłumie, każdy radzi se jak umie Czy rozumiesz? Czy rozumiesz? Legalne wcale nie znaczy uczciwe Ludzie płacą podatki, a chodniki wciąż są krzywe Te realia są prawdziwe więc się wcale nie dziwię Że wkurwione dzieciaki mówią, że łatwiej wybić szybę niż harować całe życie, bo to samo Nie wszystkim sie udało Nie każdy wyjdzie cało to nie Boże Ciało To twoja skóra więc dbaj żeby się nie stało nic Wiele rzeczy dookoła top pic jak fotomontaż Wiesz o co biega czy tu tylko sprzątasz Uważaj gdzie się krzątasz i komu wchodzisz w drogę Bo możesz sie przeliczyć i kim byś kurwa nie był To nie ma co się szczycić, nie ma co się szczycić Każdy dzień to wielka niewiadoma Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość Sam musisz być pewien i zachować czystość Czterdzieści osiem milionów szarych ludzi Wciąż kurwa się łudzi, że w końcu coś się zmieni Zajrzyj do kieszeni, wciąż nie jesteś pewien Na pewno nie Ty jeden chciałbyś mieć prywatny Eden To normalne ale czy realne, czy jest to wykonalne Nie wiem, to coś jak idealne Brzmi trochę nieżyciowo w kraju kłamstwa i zawiści Gdzie próbują rządzić pierdoleni egoiści Cały czas rośnie skala nienawiści Przecież widzę, co sie dzieje - nie jestem ślepy Hotele, drogie restauracje i sklepy Nocne kluby, piękne fury, coraz szybsze kobiety Spójrz na te dziurawe szosy, anonimowe blokowiska i stare kamienice Gdzie każdy zna wszystkich sąsiadów z nazwiska Spójrz na podmiejskie oazy I zanim zrobisz coś to zastanów się dwa razy Fazy, jazdy, przejebane jak chujowe blazy Obrazy nędzy, a przy tym ludzie nie potrafią się już cieszyć z małych rzeczy 99% katolicy - każdy grzeszy Dużo skurwiałych charakterów jak w III rzeszy I Ty stoisz pośrodku, ja mówię o realiach twoich Biało-czerwoni jak rana, która goi się powoli z mentalności niewoli I znów w korku stoisz, bo Lancia ze szklanką na dachu śmiga na prywatny raut do chłopaków Sokół, Pele, Sokół, Pele, codzienne realia Polaków Każdy dzień to wielka niewiadoma Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość Sam musisz być pewien i zachować czystość Każdy dzień to kolejny warunek Twój los może nagle obrać zły kierunek Polską rzeczywistość sami kształtujecie, rozumiecie? Każdy dzień to wielka niewiadoma Czy nas czeka lepsze życie? Szansa jest znikoma Polska rzeczywistość niepewna jak przyszłość Sam musisz być pewien i zachować czystość Każdy dzień to kolejny warunek Twój los może nagle obrać zły kierunek