Zbyt dużo myśli, analiz zapalić By ogień oczyścił rany rozdrapane całe Zbyt dużo słów już wypowiedzianych By dym je przyćmił i zostały zapomniane Zbyt dużo złości w wódce wykompane i na pamięć Znam te sceny zawiści nawzajem wylanej Zbyt dużo sie stało, aby iść tak dalej Ale ciągle za mało, by nie było czasu na zmian To zbyt dużo wiem, lecz zbyt mało jako całość By burzyć sens tego, co z nas pozostało Bądź dla mnie dobra to wystarczy Ja tez chce taki być i wybaczyć by żyć I nie patrzeć na nic, co nie zawsze chce być jak wymarzysz To ludzkie sie sparzyć i trudno jest sprawić By sie tym wzmocnić i nie zabić Wyciągając wnioski z porażek tych cudzych i tych własnych Coś pękło - zlepię to twoja i swoja ręką Mam pewność, że wszystko inne to wszystko jedno A względność to dla nas zapomniana przeszłość Ze tętno twoje i moje ma wspólną prędkość A wewnątrz wciąż ogrzewa nas to samo ciepło Bo większość w nas to samo dobro i piękno Zostawiam betonowy świat, zatapiam się w miękkość Ja nie chcę dalej iść samemu I żyć bez celu jak wielu Drzeć w złości nie winne kartki papieru Wybaczyć, zapomnieć to wszystko więcej nie mów Ja nie chcę dalej iść samemu I żyć bez celu jak wielu Drzeć w złości nie winne kartki papieru Wybaczyć, zapomnieć to wszystko więcej nie mów Zbyt dużo szans na naprawę tego, co zepsute w gniewie By brnąć dalej w złość i żyć w żalu bez ciebie Choć męska łza śmieszy, a kobieca uchodzi płazem To obie nie zmienią nic za żadnym razem Zbyt dużo już płaczu zmytego z podłogi Za wiele ciętych słów rzucanych po to, by dobić W ataku, w ripoście, by trafić w zimną pościel Zbyt dużo miłości, by osobno żyło się prościej Ja wiem, znika stres, wtedy znów jesteśmy piękni Moja dłoń, twoja podniesiona nad udręki Zbyt mało chwil ulotnych zostaje w pamięci By wierzyć w cud, że wystarczają tylko chęci Nie chcę już kłótni, już wystarczy Zbyt dużo namiętności jest w nas, by dalej ze sobą walczyć Te bzdury codzienne nie są ważne tu Zbyt dużo egoizmu w nas, by dzielić wszystko na pół Zbyt dużo głupstw stawianych ponad to, co łączy Wystarczy tylko objąć się, by wreszcie z tym skończyć Stopię ten lód! stopię ciepłem mych ust, By czuć, że my dwoje mamy jeden puls! Ja nie chcę dalej iść samemu I żyć bez celu jak wielu Drzeć w złości nie winne kartki papieru Wybaczyć, zapomnieć to wszystko więcej nie mów Ja nie chcę dalej iść samemu I żyć bez celu jak wielu Drzeć w złości nie winne kartki papieru, Wybaczyć, zapomnieć to wszystko więcej nie mów Więcej nie mów