Yo, byłeś wilkiem, dziś jesteś zależny od zwierzyny
Dwie proste historie, jeden wspólny finał
Byłeś wilkiem? Patrz na to
Przypomina Ci się szkoła wtedy kiedy lałeś przychlastów
Dziś w szpitalu Twoja żona jest chora i trafia na stół
Jest lekarz, nie czekasz, podchodzisz - go błagasz o pomoc
Skąd ja go znam? Myślisz, sam zmagasz się z sobą
Dwadzieścia lat temu plułeś mu w twarz, kopałeś w brzuch
Pod murem stać kazałeś, a dziś co, błagasz o cud?
Dramat się wzmógł, bo wiesz, że gdyby to była zamiana na miejsca
Pokazałbyś mu jak spłaca się długi, jak smakuje zemsta
Normalnie stres można poczuć w stopach i w rękach
W nogach i w nerkach, lecz w szpitalu płynie on w stropach po belkach
Zwłaszcza, gdy druga połowa może tam skonać w mękach
Nagle słyszysz "Twoja żona będzie zdrowa, jest dzielna"
Powiedział lekarz po czym uścisnął Ci mocno dłoń
Ty na kolano ze łzami masz amok tak jakbyś dostał sierpa w skroń
Lecz dwa lata później Twój ziomuś ożenił go z kosą
Za to, że głupi lekarz lubił biegać w białych nike'ach nocą
Za to, że głupi lekarz lubił biegać nocą
Za to, że głupi lekarz lubił biegać nocą
Byłeś wilkiem, dziś jesteś zależny od zwierzyny
Życie to odbicie siły często w zwierciadle krzywym
Dziś role się odwróciły, dręczy poczucie winy
Wróciła karma, od dawna szukała Cię wśród żywych /x2
Inny był kiedyś zwykłym żukiem ukierunkowanym w grupie
Lecz swą wiarę i butem utemperował rywali butę
Co do kobiet zwyciężył myśli zatrute, myśli zaplute
Obwiązał kolczastym drutem po to, by zostać biskupem
A że lubił koty w garażu miał dwa Jaguary
Ich wielkie jak smoki felgi lśniły w słońcu Toskanii
Lubił widok z tarasu swej willi w Italii kupionej na słupa
Dokładnie tam, gdzie zabierał młodych chłopców w upał
Któregoś dnia spotkał go, lecz nie poznał go wcale
Facet miał w oczach sąd, oczy płonęły jak miasteczko Salem
Pamiętały doskonale trzydzieści lat wstecz
Czarną sutannę i katechizm, no i z księdzem seks
Więc już wtedy nie było im o czym rozmawiać, pierwszy cios wyprowadził, by nadziać
Drugi, by zadać ból długi, napawać się zemstą, bo lubił swe długi oddawać
A zresztą nieczęsto tak dobrze się bawił, bo wszystkim zjadł pesto, to obrzęd Toskanii
Jak księdza nago w przyczepie zostawił w imię boga zemsty, Ojca i Marii
Byłeś wilkiem, dziś jesteś zależny od zwierzyny
Życie to odbicie siły często w zwierciadle krzywym
Dziś role się odwróciły, dręczy poczucie winy
Wróciła karma, od dawna szukała Cię wśród żywych /x2
Поcмотреть все песни артиста