Stanął w słońcu nasz wielki dom. Dom, który ponoć dawniej jaśniał tylko kiedy płonął. A że płonął często, jak mało co przed nim, To regularnie było tutaj "lux in tenebris"; zwykle przez iskrę jedną Dom stawał w ogniu, a wraz z nim ci co byli wewnątrz. Bo mimo, że tlen im znacznie drożał, Nie mieli zwyczaju stąd wiać przez pożar. Dziś trudno o pożaru choć ślad, bo od paru już lat Nasz dom całkiem zarósł i brak tu żaru, co tak Chętnie kiedyś, z braku lepszych perspektyw, Stawiał w ogniu obiekty. Dziś energii mniejszy utraty stopień. I poznikały jakoś wszystkie kraty z okien. I tylko czemu to nie działa jak balsam? Dom się zmienił, problem jest w jego mieszkańcach