Pewnie słyszałeś na płycie albo czytałeś w Source'ie O tym czym żyły parki i ulice na Bronksie Gdy DJ z Jamajki na gramofonach zgrał break'i Style z kartki rozsiano po wagonach kolejki Krążyły bajki o tamtych chłopakach Którzy chwytali majki i tłum zaczynał skakać W klubach robiło się coraz tłoczniej, Bambaataa Namawiał ich by ścierali łokcie na matach Ja wracam tam choć często się wkurwiam Przez to, że dzieciaki dziś nie czerpią ze źródła To kiepski układ bo znaczą niewiele Gdy są osobno, więc piąty dołączam do czterech Ten, który pozostałe spaja jak cement Rozwijaj go, po to właśnie jest twój element Jeśli nie jesteś raperem, nie brudzisz rąk sprejem Kiepsko tańczysz i nigdy nie byłeś DJ'em Żyły cztery samotnie, dość głośno bez planu Z ambicją by serce miasta wynieść z Manhatanu Kiedyś miłością dla paru, dziś sloganem dla tłumów Bywały niezgody kością, nieprzywykłe do bólu Ulicami niosły tłumy sztandarami czarnych panter Bez żelaznych Mf doom'ów po szybach ciągnąc marker Małe kluby gardła zdarte bez szczególnych teorii Pożółkłe podeszwy trampek ofiar nowego hobby Nie znały ekonomi technik pijaru i mediów Za to w kwestii fonii układ akcentów na werblu. Trwały poczuciem sensu i paletami montan Siłą tysięcy wersów i felietonami source'a Szanowała je forma, treść bujała się z nimi Dreszcz od stóp do szyi kiedy razem tańczyły Tak by żyły zapewne, gdyby nie brak rozwagi Lecz bez piątego wszystkie cztery uczą się ranić Ruszaj głową słuchając tego na czym ja łamałem grafit Aby zrozumieć każdy spisany akapit Zanim zmarnujesz czas za który mi płacisz I muzykę którą do niego dodaje gratis Podobno mam mniej słuchaczy niż inni, trudno Piszę dla tych, którzy więcej myślą niż mówi I wiem, że nie siedzę nad tym na próżno Dla nich piąty element to coś więcej niż studio Choć nie znam obcych języków i zapachu morskich fal Wyłapuję serce bitu niezależnie niosąc haj Od podłogi aż po dach krwią wyryte święte teksty Przez prawdziwy ich sens z potencjałem herezji Bez względu czy to miejski styl, otworzę umysł Chcę złapać sens i poczuć powód do dumy By tego czego częścią jestem nie można stłumić żeby jarała mnie bardziej prawda niż Carla Bruni