Nieważne, ile lat bujasz się po tym mieście Nieistotne, ile razy lądowałeś w areszcie Za sensi na bletce pod byle pretekstem Pamiętaj złe oczy patrzą w lornetkę Co dzień nieważne, co robisz o piątej rano Gdy oglądasz po raz kolejny Las Vegas Parano Nieważne, że nikomu nie mówiłeś Informator ma niezbadaną siłę Więc głowa dookoła i system ogarnij Bo gdy padnie na ciebie nie mykniesz do Narnii Dwa koła na nadgarstkach i dycha do zapłaty Dwa na pięć zawieszone nierozkładane na raty Weź te łapy ode mnie zabieraj Pędź pędź ujadać gdzie indziej Precz ode mnie i od mojego domu Na dobre to wtedy każdemu wyjdzie Weź te łapy ode mnie zabieraj Pędź pędź ujadać gdzie indziej Precz ode mnie i od mojego domu Na dobre to wtedy każdemu wyjdzie Na oriencie, na patencie Choć nie żadne pato to przeszukany będzie Na oriencie, na patencie Choć nie żadna patologia powinięty będzie Prawo tego kraju niby zmieniane Decyzje i tak wiadomo gdzie podejmowane Wiesz coraz więcej tych samych historii Najlepiej jak dziewucha wtedy bohaterzy głodni Sukcesu i poczucia siły W mundurach brawura uchodzi mój miły Nawet bez pobicia choć to także się zdarza Byle poniżyć małolatkę lub gówniarza To samo w ośrodkach dla uchodźców Debilowi oprócz władzy nie potrzeba bodźców Już nie pamięta jak jego starego W Berlinie Zachodnim mieli za gorszego Ciągle to samo nienawiść nakręca przemoc Ciągle to samo potrzebny mentalny detoks I znowu piosenki bo to naprawdę niemoc Węzeł podłości którego nie ma komu przeciąć Ciągle to samo nienawiść nakręca przemoc Ciągle to samo potrzebny mentalny detoks I znowu piosenki bo to naprawdę niemoc Węzeł podłości którego nie ma komu przeciąć Weź te łapy ode mnie zabieraj Pędź pędź ujadać gdzie indziej Precz ode mnie i od mojego domu Na dobre to wtedy każdemu wyjdzie Weź te łapy ode mnie zabieraj Pędź pędź ujadać gdzie indziej Precz ode mnie i od mojego domu Na dobre to wtedy każdemu wyjdzie Weź te łapy ode mnie zabieraj Pędź pędź Precz ode mnie i od mojego domu Na dobre to wtedy Pędź pędź ujadać gdzie indziej