Nigdy nie przestaje padać Podają mi dłonie przez dziurę prześcieradła Wlepione we mnie oczy Są wlepione we mnie światła Piszę odę pochmurności, by ją zamknąć w surogatach Oczy przepasane taśmą Niedelikatne pasmo porażek Zahacza jak wieloryb o mój balkon Chcę być gazem, widzę bramę Czekali tu na mnie od zawsze Teraz mogę paść, błagać o litość i jeść kaszę Portret postawiłem złości, brakuje w moim życiu żalu Mam wiele więcej niż chce nosić - to zeznania forycznego znaku Słyszę ciągle o byciu zmartwionym od siebie, immanencje powracają falą Takich rzеczy nie mówi się ludziom na mieście Bo ci zarzucają potеm patos Wydarzenie to jedynie znak przestankowy odwracający uwagę od drogi Muszę się nauczyć patrzyć pod stopy, muszę się nauczyć chodzić Każda pomyłka jest pominiętym omówieniem, którego nie da się zastąpić Rozwaga daje mylące wrażenie, że odwracamy bieg historii Którego wektorem są wnioski, to nieprawda, że prawda nie szkodzi Nie buduje poczucia wartości, ale pomaga w patrzeniu pod nogi Nic nigdy nie było na tyle poważne, abyśmy poświęcili temu życie Nic nigdy nie było poważne! Może poza prostowaniem łyżek Nowa fala spoza prawa jak Jarmusch i Lurie Żeby dostać brawa nikt nie kazał ci się najpierw lubić Życie ponad stan przyprawia o zawroty głowy, uwierz Gdyby móc zachować czas szczęście stałoby się za długie Nowa fala spoza prawa jak Jarmusch i Lurie Żeby dostać brawa nikt nie kazał ci się najpierw lubić Życie ponad stan przyprawia o zawroty głowy, uwierz Gdyby móc zachować czas szczęście stałoby się za długie Jestem w pół rozdarty w sobie na podmioty Koherencja we mnie walczy o zachowanie istoty Palący trotyl fakir, nie myl tego z asymptotą Słychać strzały, zwierzęta się płoszą Więc samotny potok płynie dalej Żyję w białej farbie, żyję w tynku ściany i astrologicznej karmie Jestem ze wszystkimi, którzy zgubili kompasy Z kloszardami, złodziejami i niewolnikami maszyn Jestem z gromadami wędrujących, prostych i zepsutych Jeśli będziesz chciał to włożę twoje buty Jestem z gromadami wędrujących tam, gdzie giną chmury Możesz widzieć mnie, jak stoję pośród burzy ♪ Nowa fala spoza prawa jak Jarmusch i Lurie Żeby dostać brawa nikt nie kazał ci się najpierw lubić Życie ponad stan przyprawia o zawroty głowy, uwierz Gdyby móc zachować czas szczęście stałoby się za długie Nowa fala spoza prawa jak Jarmusch i Lurie Żeby dostać brawa nikt nie kazał ci się najpierw lubić Życie ponad stan przyprawia o zawroty głowy, uwierz Gdyby móc zachować czas szczęście stałoby się za długie