Raz, raz, raz, raz, raz, raz, raz Mam już nawijać? A mogę ciszej wokal? Okej Gramy te rapy bez przerwy Nie mamy czasu żeby się zatrzymywać Tyle razy krzyczę moję imię Że zapomnisz jak się mordeczko nazywasz Dresscode to bida Ale ubrana w te dobre ogniwa Ale uda nam się w końcu wygrywać Bo ukazała nam się perspektywa No bo nasz świat jest Dla niestrachliwych frajerów Teraz sam już wiesz Jak się mnie pytałeś czemu Nie nie uznaje nie do rozwiązania problemów Zasuwam żaluzje i gotuje swój ogień w cieniu Chyba mam serum na życie Być ciekawym tego co dzisiaj Pić tę kawę i ćmić se ćmika Wszystkie rady od czeladnika W pizdu wyjebać no bo po ci mi to Mam jedno swoje życie I oddam je bitom, prawda, że kruche? Trochę jest tak jak vifon Mimo tego dobro chcę dawać tym typom (a) Tylko dobrym być dla swoich Mnóstwo w bani paranoi Luz ogarnij, co się boisz Wersy pod postacią broni Przecież masz Trzeba ich tylko oswoić z czymś takim Jak dobry rap Wierzę w siebie jak Nigdy wcześniej Jestem pewien jak Nigdy wcześniej Chcesz to możesz mieć Złe sugestie Przyszedłem po to żeby je Rozjebać w pył Nie raz mówili że to nie przejdzie Jebać debili, władzę i sejm też (kurwy) Walczę słowami, nie karabinami Sie wiele nie zdziała w areszcie (choć) Miałem jeden strzał By głos mój w końcu ruszył kraj I nie ma szans żeby nie padło na nas No bo przecież padłem wtedy na kolana jak Ona Wcale nie gadali o nas Ucieczką były ściana, browar Rzucanie butelką i wszystko od nowa To realtalk Że bywało wtedy w chuj zimno Podpalili ulubioną czapkę Więc się brzydzę kłamstwem jak chodzi o hiphop Teraz się czujemy dobrze Praca na cd znów zarywam nockę Kończę i nie wiem, pojedziemy w polskę Bo jestem raperem i to takim dopey Czasami marzy się wolne Kasę mam debet więc zarywam nockę Kończę to cd i pewnie odpocznę Bo jestem raperem i to takim dopey I nie chce jej łez Bo sam już wylałem ich deszcz I jestem fresh Chociaż jebane używki psują mi łeb Wierzę w siebie jak Nigdy wcześniej Jestem pewien jak Nigdy wcześniej Chcesz to możesz mieć Złe sugestie Przyszedłem po to żeby je Rozjebać w pył