Przyświeca nam blask księżyca My jemy kolację przy świecach ty błyszczysz jak brylant W tle gra nam cygan, liczę, że umiesz pływać Dziwko zabiorę cię na dno Twój tata bał się puścić cię ze mną na spacer I pewnie miał rację Ty jesteś z dobrego domu lecz ja nie Skarbie skończymy na dnie Kochanie chcesz iść na randkę nad Wisłę Polewam ci banię, wrzucam ci piksę Ty masz w oczach gwiazdy spłyniemy Styksem Zanim czar pryśnie wezmę cię na dno Chciałaś powozić się z nami Pogonić dragi uciekać przed psami Mówisz że ktoś cię obraził mogę go zabić Zanim skończymy na dnie Chciałbym wyciągnąć cię z bagna Byś maturę pisała a nie po sklepach kradła Mam moralniak i zbliżania zakaz Więc przepraszam dziwko, że się ze mną staczasz Chciałbym wyciągnąć cię z bagna Byś maturę pisała a nie po sklepach kradła Mam moralniak i zbliżania zakaz Więc przepraszam, że się ze mną staczasz