Tupnął Książę, aż zatrząsł się kasztel I zaryczał w swej omnipotencji "Ciągle tylko gips i leukoplaster? Ej, posłowie, ciut więcej inwencji! Czas zmurszałe odrzucać struktury Wzwyż posuwać się po szczeblu szczebel Rób mnie konkurs, Ministrze Kultury Na najbardziej atrakcyjny knebel! Bo ciągle mnie w humorze złym Ponury utrzymuje fakt Że wyszczekanych w kraju mym Wciąż się knebluje byle jak A ja bym, ministruńciu, chciał By knebel miał i sznyt, i szyk By kto go w gębę będzie brał Potrafił go polubić w mig Ot, bywa, gdy śniadanie jem Tak sobie myślę nie od dziś By w kneblu była – czy ja wiem Ta jakaś artystyczna myśl Bo ciągle mnie w humorze złym Ponury utrzymuje fakt Że wyszczekanych w kraju mym Wciąż się knebluje byle jak Wiesz, żem mecenas pięknych sztuk Artystów lubię – póki co Niech więc projektów dmuchną huk Goń ich, ministrze, po to są!" Komunikat dał przeto Minister I do dworskiej prasy, i do radia I artystów sporządził był listę Zaproszenia rozesłał i wadia Że ciągle go w humorze złym Ponury utrzymuje fakt Że wyszczekanych w kraju tym Wciąż się knebluje byle jak I rozkwitła swobodna myśl twórcza Ten fundament rozwoju kultury Aż zakrzyknął Książę: "Teraz, kurcze Będzie jednoosobowe jury!" I zaczął Książę przegląd prac I myślał sobie: "W to mi graj!" Bo takich twórczej myśli rac Nie widział dawno jego kraj! Na przykład kneble były tam Co miały malinowy smak Dla panów inne i dla dam Twarzowe, zgrabne nie wiem jak Tu knebel à la de volaille A ówdzie knebel à la blin Rzekł Książę: "Brawo! W to mi graj! Tak się idea wciela w czyn!" A zwłaszcza jeden knebel miał Utrafić celnie w Księcia gust A był to knebel, co miał kształt Swobodnie uśmiechniętych ust Bo ciągle go w humorze złym Ponury utrzymuje fakt Że wyszczekanych w kraju mym Wciąż się knebluje byle jak, he!