Jak posąg w marmurze zaklęty wystajesz na klatkach I topisz w procentach talenty w tak wielu przypadkach Dlatego stanę, poczekam na trzeźwości omen Nie sypnę znów garścią złotych monet Znowu przeprosisz bijąc się w pierś i w dłoniach schowasz twarz Tych rąk trzęsących nie poznajesz bo to nie są ręce I w szklanym dnie, nie widzisz twarzy niegdyś tak dziecięcej Wrastasz już stopami w lód Zaklinasz się: "Już nigdy w życiu błędu nie popełnię" ♪ Bo mówił Ci ojciec Twój, mówiła Ci matka I topisz w procentach talenty znów w wielu przypadkach Pamiętam modliłeś się by odzyskać spokój By spojrzeć raz jeszcze na siebie z boku Opowiadałeś taki realny sen, mniemam od paru lat Tych rąk trzęsących nie poznajesz bo to nie są ręce I w szklanym dnie, nie widzisz twarzy niegdyś tak dziecięcej Wrastasz już stopami w lód Zaklinasz się: "Już nigdy w życiu błędu nie popełnię" ♪ Tych rąk trzęsących nie poznajesz bo to nie są ręce I w szklanym dnie, nie widzisz twarzy niegdyś tak dziecięcej Wrastasz już stopami w lód Zaklinasz się: "Już nigdy w życiu błędu nie popełnię"