Ta monogamia tak uwiera mnie Przez nią za dużo palę, za mało śpię No i te oczy ciągle takie rozbiegane Wciąż czuć się jak ten puszkowany szprot Nie chcę już dłużej, więc zarządzam zwrot Bo wolę gdy uginają się pode mną kolana Tak więc kochanie proszę, wybacz mi Przed nosem dziś ci zatrzaskuję drzwi Zawijam stąd, bo przyszła pora ruszać w tany Nie próbuj płakać i nie próbuj łkać Czeka już testosteronowa brać Mam ogień w butach, jestem zdeterminowany. Panowie, ja jestem w mocy kobiet i chwalę to sobie. Panowie, ja jestem w mocy pań i chwalę sobie ten stan. Panowie, ja jestem w mocy kobiet i chwalę to sobie. Panowie, ja jestem w mocy pań i chwalę sobie ten stan. A kiedy kończy się upojna noc Wracam do domu owinięty w koc Niepewnym krokiem, ciągle trzymając się ściany Błagam kochanie, proszę, wybacz mi Lecz ty przed nosem zatrzaskujesz drzwi I przypominasz słowa tak dobrze mi znane. Panowie, ja jestem w mocy kobiet i chwalę to sobie. Panowie, ja jestem w mocy pań i chwalę sobie ten stan. Panowie, ja jestem w mocy kobiet i chwalę to sobie. Panowie, ja jestem w mocy pań i chwalę sobie ten stan.