Rihanna miała kiedyś taki głupi rym Że ofiara to mógłby być czyjś syn No nie tyle mógł co na pewno był Tylko Chrystus ominął plug in Zawieszone na-na-na-na tym wątki gonią Trudno zachwycić się tą jabłonią W gorszy dzień bolą-bolą mnie skronie Na co geny ci pozwolą, czego zabronią Niech zatrzyma się już ten lęk Moja mama-mama nosi ten lęk, urodziła się w Powstaniu Dobrze znała ten dźwięk, syreny i naloty jak na saksie Hank Mobley, ale grany wspak, przerasta moją wyobraźnie tamten mamy świat Żywa historia-żadna ujma, rootsowy stres i wieczna czujność Krew z krwi, niech da co najlepsze ci Tobie, synu, córko Krew z krwi, niech da co najlepsze ci Zło zostaw nam, bądź dobra powtórką Nawet szóstka w Totka na babyshower Nie wygra z genem, to niebywałe Też się nie pytałem o urodzenie A czy jego plemię miało schizofrenię? (Nie miało!) Co cię spotka? Pewny jest tylko z przodków koktajl Porządek czy chaos, powaga czy śmiech? To bagaż tych cech, pomaga czy nie? Nie powielę zachowań taty Czy będę przez to over protective? Swoje blokady leczę na raty Funduję gabinetom nowe kozetki I choćbym behawioralnie stał na rzęsach To będziesz uparte w swoich pretensjach I już cię kocham i torty kroje Lecz w jakimś stopniu się ciebie boję Się ciebie boję, boję Krew z krwi, niech da co najlepsze ci Tobie, synu, córko Krew z krwi, niech da co najlepsze ci Zło zostaw nam, bądź dobra powtórką Babcia doktor to jest gen Dziadek psor to jest gen Ojciec pijak, a! To ja Już mniej piję (ciut na sen) Ciocia Krysia dawno piach Wujek Janek w ręku fach Wujek Olek też tu jest Z nosem jak ciążowy test (One blood, yeah)