Ich szansa na sukces to szansa że umrę Wziąłem im kwadrans na lata dawali sekundę To prawda jak skurwiel zostawiam im bulwers Za satysfakcję za tych zawsze za którymi pójdę Za to winić mogę sny że nie zabili we mnie tej okrutnej chęci Drogą krętą iść po styl na pętli byłem dla nich taki śmieszny Jak jechałem za sto złotych usłyszeć "będziesz najlepszy" Jak słuchałem anegdoty starszego koleżki Że raperzy drodzy upadalają się za tani giecik (co tam Sarius) Jakoś leci Stawiam na jakość Nadal pieprzą nadal piszę tylko że mi płacą za to Bo żyję marzeniami też Więc musisz zamknąć oczy żeby nas tu przed oczami mieć Czas mi mówi zacznij biec serce mówi nie masz dokąd Włącz ten bit i nad nim siedź Otwórz okno skradnij wdech Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Czas zamknął za mną niejedne drzwi napisał im epilog Skurwysyny myślą że nie muszę robić nic i żyję chwilą Skupiam się tylko na tym by mile minął każdy dzień Nie mam ich problemów więc idę przez życie płynąc Gdzie jest pilot pytam tylko z kanapy jej Żyję marzeniem szybko nie zobaczysz mnie Mam dla swoich braci gest Żyję marzeniem szybko nie zobaczysz mnie Szybko sny zbliżają się do koszmarów Jak nie wierzysz to się ze mną zamień albo o dwa złote załóż Moja praca którą trochę szanuj Nie mam nic poza nią może oprócz odrobiny potencjału Obok mnie niewielu ją wypracowało Mimo tego czuję czasem że piłuję swoją gałąź Ale dopóki mam czym się zająć Nie przeraża mnie że gdy budzę się widzę to samo Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć Nie chce wracać do tych dni Chociaż dziś nikt nie tłumaczy jak mam żyć