Stare osiedle nie wygląda już jak kiedyś Nie sądzę żebyś w 99 na nim umiał przeżyć Windy całe w tagach, palce całe w plamach Kiedy zjeżdżały na parter wszystkie były __?_ Dookoła wszędzie bloki, żaden z nas nie wnikał co będzie potem Werble, stopy pozwalały mi trzymać się ponad powierzchnią Miałem dobrych ludzi, kilku ode mnie odeszło Mój człowiek Kawa Uczuł mnie tagów, uczył mnie rapy Tak długo zanim poznałem braci z na Pół Etatu Do dziś kody domofonów Pamiętam jak pierwsze chromy Kiedy na cała noc wyszedłem z domu Psy obudziły matkę o 4 Nieodparte przeczucie ze z innym dzieckiem zniosłaby to łatwiej Miałem wyjebane na zdanie rodziców Czułem tylko gniew, bunt i poczucie niedosytu To był czas kiedy wątpiłem we wszystko co mogłem Nikt nie sięgał nisko, by próbować mnie podnieść Równie pochyła w dół, w tą stronę jest sporo dróg Wrzucałem kasetę w system, zawsze miałem dokąd pójść Koledzy wzięli rodziny w lepsze części miasta Ja w pokoju na Klaudyny jest za 10 19-sta I znów zachodzi słońce nad moim osiedlem Nigdy tego nie zobaczysz, nigdy tego nie zdobędziesz Pezet wpadał na Klaudyny Onar wpadał na Klaudyny Słucham echo kiedy wracam na Klaudyny Kosi kończył podstawówkę, którą rok wcześniej zacząłem Tagi JWP znałem nim zadzwonił pierwszy dzwonek Na tej szkle Molesta kręciła klip z Powrotu Ostry mówił że brał w trase 10 par reeboków Ja w tej samej od początku roku Oglądałem miasto z autobusu w drodze na Mokotów Na słuchawkach leciał Dinal team Inna liga gry Szanse żeby grać za dobry papier – nie widać ich Nie znałem się ze Smarkiem Quinc puścił "Najebawszy" I słuchałem nastukany Włączam "Nie mam tego", przechodzą mnie ciary zawsze Kiedy wracam czuję pierd* satysfakcję Respekt trudno się wyrabia Traci łatwiej Dalej wierze w to że nic nie stało się przypadkiem Czasem dalej nie mogę uwierzyć, że ten sen się spełnił I życie upływa w równomiernym tempie werbli Nadal nie czuje się sobą, kiedy jestem bez nich One zostawały obok, gdy pękały więzi Tylko sprawdzeni patrzą na ciebie po staremu Choć i tak nieraz rozpoznaje zazdrość w ich spojrzeniu Jakby nie znali problemów które mam Nie rozumiem jak znowu czuje się w ich tłumie sam Droga po swoje to długa i samotna podróż Trasy w każdy łikend, studio 4 dni w tygodniu Wymagania które wiecznie stawia rozwój Ty pośrodku walki o najwyższe podium