O pustce, co mieszka w ciałach królewskich O cichych morzach, martwych jak lustro O bezsłonecznych dalach, o martwych ptakach Które znalazłem nad ranem w twych dłoniach My z tej pętli Na której wisi świat Co z martwej wody Powstał Zerwani pięśnią wisielca Co na sznurze Ostatnim oddechem Śpiewał pieśń końca O pustce, co w każdym kroku rozbrzmiewa O ciszy, co każde słowo pożera I o tym, że to, co w tobie oddycha jeszcze Wkrótce znudzi sie tobą i odejdzie, odejdzie, odejdzie Do ołtarzy w piekle Gdzie szukając pustki Odnajdziesz tylko pełnię A z piekła wieje wiatr Co zrzuca ciała Wisielców z pustych Światów – drzew W dół w podziemia Wodę uwięzic Zimę nieść Do ołtarzy w piekle Pożreć pustkę Wyrzygać pełnię Odetchnąć pustką z ciał królewskich I wypić morza martwe jak lustra I bezsłoneczne dale ujrzeć Ożywić martwe ptaki Które znalazlem Nad ranem w twych dłoniach By znów je złożyć ołtarzom w piekle Pożreć pustkę Wyrzygać pełnię Lecz na ołtarzach pustka A piekło wyśniło cię I z tego snu Nie możesz obudzić się