Niebo brudne jak chodnik Pluje wciąż Wsiadam w autobus głodny Tłumię złość Kiedy zaczynam pościg Gubię trop Znowu pęka mi pomnik Kruszę go Chociaż tyle spałem kleją nadal oczy się Nogi obolałe, ale stawiam kroki te Po szyję w przegranej, kiedy fala wznosi mnie Sobie obiecałem, że to zmiana roli jest Jak zaczynał się mróz To wybierałem sen Mała przewaga chmur I oddawałem mecz Tyle przegranych już Miałem u siebie spraw Nie tym razem Nie tym razem Nie Teraz muszę wstać Nie ma drugich szans Nie ma krótszych tras Ani przejścia Ja się dobrze znam Lubię zmienić plan Lubię tracić czas Lubię przespać A teraz wiem Że muszę biec Czuję to Że złapałem los, co wygląda jak sen I nie puszczę z rąk Póki dam radę biec Póki dam radę Widzę stąd Już daleko dom, jeszcze daleko cel No ale mam go I w końcu tę drogę znam W końcu znam drogę Jak zaczynał się mróz To wybierałem sen Mała przewaga chmur I oddawałem mecz Tyle przegranych już Miałem u siebie spraw Nie tym razem Nie tym razem Teraz muszę wstać Nie ma drugich szans Nie ma krótszych tras Ani przejścia Ja się dobrze znam Lubię zmienić plan Lubię tracić czas Lubię przespać A teraz wiem Że muszę biec Życie jest trochę jak sms od Netii Ponaglenia zapłaty, a potem nowe oferty Wiem, że jak się potknę, to polecą zęby Ale biegnąc po tej prostej ciężko uwierzyć w zakręty Muszę biec