Ee ej ej ej ej I tak się nie pożegnam Jak zanikam to zazwyczaj język obcy Bo jak opuszczałem chatę Dumę schowałem pod kocyk Z powrotem szydera będę toczył Nie chcę konwersacji toczyć Dotyk mojej kołdry w nocy działa na mnie jak obłoki Wszędzie średnio, no to lubię te powroty I tak myślę nie wychodzić aż do następnej soboty Będzie kończyć dziury od kieszeni Zrobił wielkie oczy Chciałbym przejść na drugą stronę Tylko jeszcze nie wiem jeszcze po czym nie Chciałbym przejść na drugą stronę Tylko jeszcze nie wiem jeszcze po czym I nie będę się już droczył Nigdy nie wiеdziałem o tym, że to będzie taki konflikt niе Mroki zlewają się w cień Kaptur płacz pod osłoną sen I on sam nienawidzi mnie A do końca będzie tropił, wiem A do końca będzie tropił, wiem Bo Bo Bo ja Bo Bo ja Bo Bo Bo ja Bo Bo ja Co miałem, to zrobiłem Karowaną wieży ciszę Opakowaną specjalnym pojemnikiem Nieżyczliwe rzeki zanieczyszczeń Bo polucje są nagminne Plują sobie w twarze gminy i dzielnice Pies chłepta wodę w misce Potem miso dają mi w tej samej misze Tamci to Amisze Nawet nie mają takich życzeń Głodny byłem Na Wiatraku rurki z kremem mam W markecie z cifem Prezerwatywy z hivem Nowy wspaniały świat oferuje nowe, lepsze życie Wszyscy wiedzą Nie przyjdzie zbawiciel Słodkie kurczę Tam gdzie zbawiciel Łapią skurcze Jak podkulę kitę Szybka ankieta- jak się bawicie Jak Jaak Jak Jak się bawicie uuu