Ręce na oczach, kiedy na mnie patrzysz Mieliśmy prowadzić życie z bajki, baśni Kim będę kiedy będziemy starsi? Mam nadzieję, że będę miał wtedy fajne dziabki Oglądaliśmy takich na IG Roześmiani gdzieś w trasie na stacji Umazani hot-dogami, choć nie był wegański Dzisiaj dni pachną jak wino, hummus i klikane papsy But it's all good Ludzie mówią do mnie pozwól Kochać sobie kogoś jeszcze raz But it's all good Nie chcę nikogo pokochać Jeszcze nie jestem, nie jestem quite all right Dzwonisz do mnie jakby wszystko miało być okej Ale nie jest, nie, nie jest Pomyśl o tym jaką pracę włożyłem By się poukładać I odеjdź... Odejdź... Odejdź... Odejdź... Ręcе na oczach, kiedy na mnie patrzysz Dobra, przestań, może się za bardzo uzewnętrzniasz Mogę pogadać z Tobą tylko w wersach Bo poza tym krzyki, wrzaski Nie jak te inne laski Kiedy ja mówię, milczą Może to im wystarczy Ja chcę od razu wszystko I biorę... Nie ważne kto, ważne że blisko przy Tobie Nie ważne gdzie, ważne że hip hop, kurwa Zamykam oczy, może coś jeszcze zaskoczy Mnie w tym życiu chociaż jeden raz To jak narkotyk, jakbym przedawkował prochy Kręci się, kręci się, kręci cały świat Dzwonisz do mnie jakby wszystko miało być okej Ale nie jest, nie, nie jest Pomyśl o tym jaką pracę włożyłem By się poukładać I odejdź... Odejdź... Odejdź... Odejdź... I odejdź... Odejdź... Odejdź... Odejdź...