Chłopaki mówią, "Jest co ruchać, ale nie ma z kim wyjść" To zabawne, bo dziewczyny mówią dokładnie to samo Moi kumple z branży z moim hajsem pytają, "Jak żyć?" Zabawne, ja to gówno brałem za wygraną Stąpałem za miękko po ulicach jak na ulicznika Z drugiej strony źle się czułem przy tych chudych cipach Musisz być najtwardszy, albo musisz znikać Powtarzałem w kółko, nie zrobiłem z tego prawdy nigdy Patrole często jak poczta Osiedla z których się ciężko wydostać Na bank będą odtrącać, wylewam się przez skórę Ale nie chcą mnie poznać Wszyscy wokół kłamią mi jak z nut Ale nie słyszę muzyki, słyszę blaski Bardzo chce do domu wrócić już Ale muszę jeszcze kilka głosów stłamsić Wszyscy wokół kłamią mi jak z nut Choć w ogóle od nich nie wymagam prawdy Bardzo chce do domu wrócić już Ale muszę jeszcze kilka osób sprawdzić Zamknięty w klatce oczekiwań z moją ciemną stroną Proste, żyjesz w takim ogniu, w końcu będziesz płonął Ale zanim zdążysz przyjrzeć się demonom Napierdolony z pustką w oczach, już nie jesteś sobą Oni mówią, że to moja wina Ja pierwszy rzucam kamień w odbicia witrynach Widzę z czym walczę, ale nie potrafię nijak wygrać W kręgu dramatów, zawsze w prawdę wbita igła cyrkla I wszystko ma tu drugie dno Jak niewinna przyjaźń z dowolnym finałem Po prostu chciałaś uciec stąd, bo Ci zależało Ale chyba powoli przestaje I wszystko ma tu drugie dno Jak niewinna przyjaźń z dowolnym finałem Po prostu chciałeś uciec ziom, bo Ci zależało Ale chyba powoli przestaje Wszyscy wokół kłamią mi jak z nut Ale nie słyszę muzyki, słyszę blaski Bardzo chce do domu wrócić już Ale muszę jeszcze kilka głosów stłamsić Wszyscy wokół kłamią mi jak z nut Choć w ogóle od nich nie wymagam od nich prawdy Bardzo chce do domu wrócić już Ale muszę jeszcze kilka osób sprawdzić Żeby najlepszy rok był Dla mnie, dla mojej córy, dla mojej rodziny najszczęśliwszy Żeby wszyscy byli spokojni, uśmiechnięci, bo tego brakuje Chyba wszystkim