Witaj w klubie Nie przyszedłem tu potańczyć, bo nie lubię Z boku przyglądam się czy to jeszcze ludzie Może bywamy tancerzami Oni robią coś naprawdę My się bijemy z myślami Witaj w klubie Nie przyszedłem tu potańczyć, bo nie lubię Bo nie umiem Myślę, wiec jestem drewnem Za dużo analizuję Ale powoli zmieniam zdanie Ale czuje mięsa Nie wiem czy to kenzo Ale, ale już Już prawie nie myślę Prawie nie jestem już sobą Już prawie tańczę Prawie nie jestem już sobą Ruszam na parkiet, parkiet Już prawie tańczę, tańczę, tańczę A nie, jednak nie Już prawie tak się porobiłem znów Ale w sumie to po to przyszedłem tu Zazwyczaj jestem w barze gdy gram I nie wiem co wolę: grać czy bar Alko za mało – daj spokój proszę Musze się skuć wtedy, taniec owszem Nie da się tańczyć na sztywnej nodze Ale czuje ze dziś udać się może Szyja do bitu, nadążam ledwo Klubowa wczówka, na sztywny krom mam Mam jedno słowo na swój ruch – niemoc Nie wchodzę na parkiet, bo mam blok Ale wjeżdża rausz Wyobraźnia widzie każdy ruch I każdy procent – zniknęły obawy Mogę tańczyć teraz, ale już nie dam rady Już prawie nie myślę Prawie nie jestem już sobą Już prawie tańczę Już prawie tańczę Już prawię tańczę Już prawie tańczę Prawie nie jestem już sobą Ruszam na parkiet, parkiet Już prawie tańczę, tańczę, tańczę, tańczę Już prawie nie myślę Prawie nie jestem już sobą Już prawie tańczę Już prawie tańczę Już prawię tańczę Już prawie tańczę Prawie nie jestem już sobą Ruszam na parkiet, parkiet Tańczę, tańczę, tańczę