Oni żyją na krawędzi — co dzień drin, prozak Zwykli ludzie z demonami w dziwnych symbiozach Jestem trochę z tej planety, trochę kimś spoza Dookoła serca kraty — w nim pożar Społeczeństwo konformistów, wolę sny w słowach Tworzę własny świat, aby nie sfiksować Męczy mnie ta branża, próbuję być ponad Męczy hipokryzja, tląca chciwość w tych głowach Każdy gra tu swoją grę, mam swój styl, zobacz Gdybym nie był pacyfistą to bym ich pożarł Chociaż myślisz, że już wiesz kim jest Meek, Oh Why? Nie sądzę, że już wiesz kim jest Mikołaj Bestia liże rany, wystawiła kły z morza Dzieci w patoyoutuberze widzą rys wodza Poprzestawia im to w głowach tak jak mistrz Yoda Czy to jeszcze rzeczywistość, czy już hipnoza