Jest dwudziesta trzecia, oglądam film Przez cały dzień nie mogłem napisać nic Akurat wpada pomysł jak mała śpi Chciałbym teraz głośniej ten bit Spędziłem w domu już kilka dni Skreślonych wersów jest więcej ich Wrzucam już na słuchawki bit Ale takie pisanie to w kit Każde słowo chcę rapować na głos Jak na koncercie zdzierać gardło Głośno jak w furze Harman Kardon Dudni bas i werble miażdżą Wers za wersem, żaden szablon Nic nie przerwie, piszę twardo Ciężka praca, nie ma za darmo Później moi ludzie to sprawdzą Ona usłyszy to jako pierwsza Nie robi się mokra, że jestem raperem Ale jest ze mnie dumna pierwsza Że znowu wychodzę przed szereg Daje mi przestrzeń, zna tego cenę Wie że pracuję by zarobić szelest Muszę być sam kiedy mam wenę Nie jestem łatwym partnerem Mam w chuj obowiązków Ty myślisz tylko, że pisanie jointów Znów pytasz kiedy płyta w końcu Nie bój się wybiję się z gąszczu Mam w chuj obowiązków Skreślam i do tego piszę od początku Już dawno nie robię dla sportu Ale jak rap to nie ma półśrodków ... To czasem brudna robota Ale powiedz mi jak tego nie kochać Bas, werbel i stopa Wersy, zwrotki, studio i wokal To czasem brudna robota Plotki, afery ale się nie wycofam Powiedz mi jak tego nie kochać Nawet jeśli to brudna robota ... Jest ósma rano, wiem że mam robotę Odwożę małą i siadam do zwrotek Nie żyje beztrosko, nie siedzę pod blokiem To dla rodziny chcę zarabiać flotę Czasem mam zarwane noce Nie w Tesco, a w furze czy w samolocie Jakiś pajac miesza z błotem Ale wracam do gry, robię brudną robotę Znów jestem głodny lecz nie tego syfu Nie plotek, afer ale basu i bitu Gnoje próbują mówić mi coś o życiu Nie słucham ich farmazonów i mitów Jak masz jaja to idź zarób kwitu Wszyscy mocni ale tylko w języku Nie chodzi mi o szmal od rodziców Który wydasz na jointy i kilka łyków Mam sporo presji, przejścia na karku Włóż moje buty, zrób kilka kawałków Ty lelaku co szukasz awantur Na żywo chodzisz jak w zegarku Znowu tu jestem, wracam na majku Ale nie dla takich jak ty zasrańców Dla moich ludzi nie mam dystansu Idziemy tą drogą dla wybrańców Nie jestem tu po to by zdobyć koronę A samozwańców już dawno pierdolę Nie mówię jak żyć, nie jestem mentorem Jak słyszę co mówią, to jest dla mnie chore I mogę dla nich stać się potworem Więc nie mów mi że wracam nie w porę Bo polski rap mam tutaj na stole Więc nie przerywaj pod żadnym pozorem ... To czasem brudna robota Ale powiedz mi jak tego nie kochać Bas, werbel i stopa Wersy, zwrotki, studio i wokal To czasem brudna robota Plotki, afery ale się nie wycofam Powiedz mi jak tego nie kochać Nawet jeśli to brudna robota