Nieraz balowałem do świtu Na ławce i w loży VIP'ów Byłem na dole i byłem u szczytu Sens widziałem w ryzyku Nieraz byłem bez kwitu Szedłem jak zjawa Iñárritu Szukałem zemsty dla tych typów Co zaszli za skórę w życiu Pierwsze słowa do bitu – nie myślałem ze to pójdzie Nieraz grałem za friko Chuj, że wtedy było trudniej Na podwórku z ekipą, wszędzie moi ludzie Jak zakochany do szpiku, to jakbym poszedł na zgubę Imponowało mi szybie życie Latało się w dobrych ciuchach Nieraz w tej samej bluzie, czy zajechanych butach Nieraz do rana w klubie Znowu jakaś inna sztuka Nie myślałem o ślubie, grałem na ich uczuciach Nieraz robiłem coś, żeby tyko nie robić nic Nieraz zdzierałem głos w tanich klubach za kwit Nieraz byłem o włos, w końcu apele co świt Nieraz tu czułem złość, nieraz kochałem żyć Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś Nieraz długa sobota i balowałem po świt Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś Nieraz długa sobota i balowałem po świt Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć (kochałem żyć, kochałem żyć) ♪ Nieraz żyłem ponad stan Przed oczami tylko bar Nieraz tu byłem sam, wszystko traciło czar Nieraz porywałem tłumy, mówili mi że mam dar Nieraz miałem duże sumy, przejebałem cały szmal Nieraz nie miałem zmartwień Nieraz szło wszystko dobrze Nieraz było na farcie, omijał mnie każdy problem Szamałem gdzieś dobre żarcie Nieraz nie było skromnie Nieraz miałem swoją szanse Nie patrzyłem na drobne Nieraz mówili, że mnie nie lubią Grałem na ich gulu Nieraz musiałem się szarpać, żeby wybić się z tłumu Nieraz życie w kawałkach, jak szczery to do bólu Nieraz miałem życie w garści, nieraz miałem wszystko w chuju Nieraz były długie związki, nieraz miałem szybki seks Nieraz dużo miłości, nieraz była tylko eks Nieraz byłem bez forsy, nieraz też miałem gest Nieraz było dużo złości, nieraz życie miało sens Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś Nieraz długa sobota i balowałem po świt Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć Nieraz byłem wysoko, nieraz tu byłem kimś Nieraz długa sobota i balowałem po świt Nieraz tylko robota, żeby nie robić nic Nieraz były kłopoty, nieraz kochałem żyć