Niektórzy urodzili się i mieli luz
Wyznaczone dom, stanowisko, więc wiedzieli, luz
Samochód stał jak tylko prawko zdał
Z kluczykami tata czekał, na paliwo dał
Młody skończył szkołę, poszedł na zaoczne
Trochę się narobił, teraz se odpocznie
Nowa fura, dostał od rodziców firmę
Przyobiecał kumplom - oczywiście przyjmę
Niektórzy urodzili się, chociaż nikt ich nie chciał
Mama dużo piła, tatuś ją wyjebał
Co tam jest? Kasa, wzięli opiekunkę
Wysłali na tenisa, załatwili podpórkę
Jakaś lokata, pokój jak komnata
Śmiga na nartach i po najdroższych barach
Nie musi się starać i tak będzie miał dobrze
A nawet jak się potknie, to podłożą mu kołdrę
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja ziomek, nie urodziłem się w koronie
Proste, żebym chciał firmę i kabriolet
Można dojść samemu, ale nie byłem molem
To nauka na przyszłość dla młodych pokoleń
Niektórzy urodzili się w pięknym pałacu
Całe życie na różowym materacu
Jest kieszonkowe jak średnia wypłata
We wszystkich zakątkach świata lata
Wykształcenie ogarnęli łapówkami
Stanowisko załatwili im znajomościami
Z zakupami wychodzą se z galerii
Wyuczyli się, że należy być bezczelnym
Nie są wyczuleni na problemy w kraju
A sprzątaczka nie zostawia po nich bałaganu
Jedzą drogo, szybko jadą drogą furą sportową
Mają modny fryz, mogą zaczynać na nowo
Bez stresu, bo w portfelu czeka plik hajsu
Wszystko tak załatwią, nie potrzeba fartu
Nie potrzeba hartu, nie znają hardcore'u
A gdy ktoś ich zaczepia, mówią, "Zostaw mnie w spokoju"
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja, niestety to nie ja
To nie ja ziomek, nie urodziłem się w koronie
Proste, żebym chciał firmę i kabriolet
Można dojść samemu, ale nie byłem molem
To nauka na przyszłość dla młodych pokoleń
Niektórzy urodzili się na polu bitwy
Tata alkoholik albo odstawia gonitwy
Przykryto widok, te śmieszne ubrania
Nie miał kto nauczyć jak się zachować przy damach
Widok grama stał się chlebem powszednim
Tanie wino lało się strumieniem w weekendy
Czy to były błędy? To była konieczność
Nie wszyscy nauką życie swe polepszą
Niektórym się nie chce, no a do tego
Nie mają w rodzinie nikogo bogatego
Jeden złamie prawo, drugi musi wyjechać
Ciężko się pogodzić, za marne grosze tyrać
Zawsze patrzyli krzywo na tych zarobionych
Ale czyja wina, że znaleźli sposoby
Na hajs, korzystają se ze świata mody
A kto go nie znajdzie, ten wkurwiony i głodny
To ja, niestety to ja
To ja, niestety to ja
To ja, niestety to ja
To ja, niestety to ja
Ja ziomek nie urodziłem się w koronie
Ale nie dla mnie te show, za hajsem pogonie
Jak towar pogonię, to browar otworzę
A towar to rap, jak ja to robię?
Jak ja, jak ja, jak ja to robię?
Jak ja, jak ja, jak ja to robię?
Jak ja, jak ja, jak ja to robię?
Powoli walczę w słowie
Поcмотреть все песни артиста