Po grząskiej Czerniakowskiej chodzę jak wariatka Brzydko ubrana po kładkach Deszcz dzwoni o szyby baru Mistrz i Małgorzatka Deszcz dzwoni jesienny Mam już dość tej aury Tej wiecznej chandry W gazecie piszą, że wyginiemy jak dinozaury To kwestia godzin Nikt nas nie uratuje z tej powodzi Po Czerniakowskiej chodzę jak mamut wymarły Znów nagrywamy się na VHS-ie Lecz nie cofniemy się w czasie do "Rambo 1" Nie pomogą kresze Ten magnetowid nie ma przewijania, ziom DeLorean poszedł na złom Wyginiemy jak Tyrannosaurusy Rexy Pewexy Jak Pegasusy i prażony słonecznik Jak długie swetry Piesze wycieczki na Stegny Nie ma rady Tu już dawno jest Świątynia Zagłady Lecą z nieba Błękitne pałki i tłuste kwadraty Płonie Nibylandia w Hitachi na raty Nie ocali nas Indiana Jones ze swoją Arką Nie warto Lepiej wybudujmy więcej banków Dzięki Mario! Ale twoje życie Jest w innym zamku Na Czerniakowskiej w deszczu grzęzną samochody W każdym siedzi dinozaur Zmierzamy w stronę katastrofy W ciemną, bezkresną, szarą, mglistą dal O tym nawijał już Leopold Staff, ach Wyginiemy jak neandertalczycy Za chwilę świat zrobi nam fatality