Czy nie jestem zły, czy mam sobą gardzić? Odkąd pamiętam ciągle biję się z myślami Na papierowym płótnie kładę nasze skazy Jak uciec z mojej głowy, ona jak dynamit Stoję w oknie, tak bezpowrotnie Bez akceptacji, co dzień muszę się podnosić z ziemi Stoję w oknie, tak bezpowrotnie Bez akceptacji, co dzień muszę się podnosić z ziemi Muszę się podnosić z ziemi ♪ Muszę się podnosić z ziemi ♪ W cudzych mieszkaniach zostawiamy nasze ślady To nie sekta, chociaż przestawimy całe ściany W cudzych mieszkaniach zostawiamy nasze ślady To nie sekta, chociaż przestawimy całe ściany Mam was od podszewki, zagłuszam moje myśli To one się spierają, to one budzą rano Nie widzę siebie w lustrze, widzę rozmyte plamy A jak nie będę słyszał, zostanę zmarnowany