Ona mówi Wbijasz mi w żebra kościsty bark Tłumaczyłam ci przecież Dzbanek, syf, sardynki, nudny dzień Z tobą wszystko będzie szarzyć się I robisz mi dobrze Niedobrze znów Za długim paznokciem Dotykasz stóp O tu Nad głową wisi neon razi mnie Musicie całkiem szybko rozstać się Oni mówią To dziewczyna, miło mi Wam to musi fajnie być Dawid uśmiech, auto flesz Powtórz, rozmazało się A ja mówię Tutaj lepiej widzę ciebie A ja mówię Nie wiem, kiedy miałem lepszy sen A ja mówię Jeśli w nocy jestem pewien A ja mówię Może w noce pozamieniaj dnie Ona mówi Możesz to śmiało załatwić sam W końcu masz wolną rękę Sapiesz mi do ucha, kiedy śpię Jestem jak wydmuszka — poświęć mnie Nie szukaj mnie w oknach udając film Bo łatwo rozpoznam fałszywe łzy O te Usuń mój numer z rodzinnych ksiąg Łańcuszkowych życzeń mam już dość Oni mówią No naprawdę Wielki wstyd Jak pan może takim być? Wszystko czytam Wszystko wiem Że co tydzień panu źle A ja mówię Tutaj lepiej widzę ciebie A ja mówię Nie wiem, kiedy miałem lepszy sen A ja mówię Jeśli w nocy jestem pewien A ja mówię Może w noce pozamieniaj dnie Może w noce pozamieniaj mi dnie Może w noce pozamieniaj mi dnie Może w noce pozamieniaj mi dnie Może wtedy w końcu pokocham Cię Raczej nie (Nie szukaj mnie w oknie) Może w noce pozamieniaj mi dnie (Nie szukaj mnie w oknie) Może w noce pozamieniaj mi dnie (Nie szukaj mnie w oknie) Może w noce pozamieniaj mi dnie (Nie szukaj mnie w oknie) Może wtedy w końcu pokocham Cię