To się w niej rozrasta, to się w niej rozsiada-a Mości się, nabiera masy, zaraz zacznie gryźć On całkiem gubi się w przedziwnych stanach jej podgorączkowych Choć zastanawia go ten przypływ ciepła i łagodność w mowie Ona tej miłości w sobie nie donosi-i Ona ten, zarodek szczęścia chce wyskro-obać Póki czas, nim żerdzi żeber nie obsiądą-ą Motyle, od których pęcznieć jej zaczyna brzuch Nim serce popchnie krew, co plamą się rozleje na poliku-u Nim przez źrenicy czerń, przeskoczy iskra, która powie wszystko ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej ♪ Hej, hej, hej