Taka moja nieszczęśliwa dola Całe życie sam na ojca ziemi Jedno co mnie trzyma to te pole I nadzieja, że się jeszcze zmieni Wybiegła rumiana na mnie prosto z lasu I zabrała rozum bez pytania Od tej pory nie traciła czasu Próżne były wszystkie zabiegania ♪ Zostawili ją dla Maćka od Kowali Bo miał ziemi więcej niż rozumu Jakżech poszedł prosić, żeby dali Powiedzieli "idź, chłopie, do domu!" Ja nikogo nie mam, a ona jak słońce Rozjaśniłaby chałupę pustą Usta ma czerwone i gorące I złociutki warkocz pode chustą ♪ Jeszcze ją widziołech na rozdrożu Powiedziała, że mnie też miłuje Aż zamknęli ją na klucz w komorze Od tej pory już jej nie widuję Zlituj się, Boże! Dłużej nie zniosę! Gorzałkę piję Jeszcze zabiję, jeszcze zabiję się. Nie będę kochoł jak tylko Zosię Jak tylko moją i nie boję się Ani że mnie Bóg, ani że ludzie Ukarzą za to wielkie kochonie Nie będę kochoł jak tylko Zosię Jak tylko moją i nie boję się Ani że mnie Bóg, ani że ludzie Ukarzą za to wielkie kochonie Nie będę kochoł jak tylko Zosię Jak tylko moją i nie boję się Ani że mnie Bóg, ani że ludzie Ukarzą za to