Muszę podać rękę kiedy upada brat Między nami nigdy nie chodziło o szmal Z marginesu chcemy wyrwać się i rozjebać świat Wiec gonię cel jak McLaren Wyszliśmy z bloków jak zaraza której nie chciał nikt Bez konta w bankach bez perspektyw mordo jebać NIP Dawki wkurwienia rozjebałyby niejedną armie Każdą krzywdę zapamiętać wrócić za chwile z rewanżem Nie patus choć brudna krew przez stado hien Wciąż czuje puls podnoszę się zaczynam dzień Ciągle szukam bracie by odnaleźć zen Gonie cel jak McLaren Trudno jest żyć zdrowo W niezdrowym społeczeństwie Jak jesteś moją mordą To zawsze podam rękę Ten wers dla naszych ludzi Zawistnym sztylet w serce Dla dwulicowej kurwy Mam niedostępny serwer Skazani na klęskę, szkoła wyrzutków, zawsze byliśmy ci gorsi W ciuchach po starszym bracholu bez modnych metek i forsy Nie chcemy utonąć w bagnie, kłamliwe żmije niech zdechną Siedzę za kółkiem niczym Ken Block i lecę przez piekło Zawiść, zdrada, sępy się gapią na nas Wśród hien nie ma zasad, z twarzy ci maska spada