Jadąc odebrać syna w głowie układasz ranking Której z przedszkolanek nadałbyś status kochanki Opiekuńczy instynkt sprawia, że montujesz własne bajki Tak zazdrościsz dzieciakowi starszej koleżanki (niańki) W biurze fuck up twe talenty każdy ma w poważaniu Żadnej stażystki z kawą, która biła by brawo Pozostaje puszczalska lecz automat wciąga kwit I jak gdyby nigdy nic nie oddaje dwóch dych Ty spragniony również pochwał, odechciewa Ci się żyć W kiblu zwijasz brudny banknot i nie zmienia się nic! Dubstepowy chill chylisz się nad planem zajęć W lewym dolnym dobrze znane okienko z PornHubem Ciężka praca popłaca? No często bywa, że nie Chłopak się z całych sił starał a na finansowym dnie Miał rozpierdolić tę grę a coś nie wyszło no pech I wciąż ta niesprawiedliwość choć zapierdalasz za trzech Ty trzymaj fason jak głodnе dzieciaki z Burkina Faso Sypną kasą, ty pójdziesz tam gdzie lеpiej zapłacą Na rynku z pracą jest coraz trudniej wciąż tylko tracą Nawet szefowie firm nie są szefami, de facto Każdy z nas ma jakiś biznes jakieś życie Każdy z nas szuka wytchnienia patrząc w gwiazdy (gwiazdy) Każdy z nas myśli o bezpieczeństwie, kwicie Choć nie każdy spełni sen nawet wstając o świcie Każdy z nas ma jakiś biznes jakieś życie Każdy z nas szuka wytchnienia patrząc w gwiazdy (gwiazdy) Każdy z nas myśli o bezpieczeństwie, kwicie Choć nie każdy spełni sen nawet wstając o świcie Temat to jest oczywisty Każdy ma swoje puchary oraz swoje blizny Nie ma co oceniać innych Chyba nie staniemy tam gdzie oni nigdy Mogą owszem, cudze buty cię uwierać Więc uważaj o czym marzysz by nie zrobić sobie krzywdy Sobą dobrze być tu i teraz Przyoszczędzisz na tych plastrach na odciski Dziś kwit mi tu spływa ustawiłem tak Wcale go nie miałem tam, zajęło to parę lat Nim bit się skończy to ci powiem brat Kiedy byłem spięty to i na mnie się napinał świat Wyluzowałem rajtuzy Skupiam się na życiu żadna wojna nam nie służy Patrz, byłem mały jestem duży Na tratwie do oceanu od kałuży Od bloku do natury od betonu do trawy Od zawsze od zabawy do zabawy Poważnie, bywam wciąż niepoważny I nie oceniam innych, bo każdy ma swoje jazdy Każdy z nas ma jakieś oczekiwania Każdy z nas chciałby zdrowia i oddechu Każdy z nas lubi, kiedy kasa pozwala Choć nie każdy spełni sen, nawet jak się bardzo stara Każdy z nas ma jakieś oczekiwania Każdy z nas chciałby zdrowia i oddechu Każdy z nas lubi, kiedy kasa pozwala Choć nie każdy spełni sen nawet jak się bardzo stara Skupiony na detalu łapię momenty Które mam za wyjątkowe gdy życie bardziej cieszy Bardziej niż kiedykolwiek przedtem czuje radość Gdy ramię w ramię z cyfrą zwalniam choć to nie starość Slow life, pokora, bycie bliżej życia w prawdzie By poskromić własny materializm i chore szarże Bo gdy z całym światem zadrzesz chcesz zawojować branżę Przez chore ambicje możesz przegrać, przeżyć traumę Twój towarzysz broni zwany brakiem wyobraźni Gdy emocje biorą górę rozum skacze na bungee Adrenaliną nie gardzisz, przeklinasz własne porażki Się konsekwencjami martwisz wtedy kiedy nikt nie patrzy Czy to życie dopierdala nieustannie waląc w czajnik? Czy sam prowokujesz los potem skruszony jak Crunchips? Koleżanki, płyn do szklanki i z koperty sypiesz chrzan Tak dryfujesz całkiem sam przeszukując dno dna Każdy z nas ma jakiś biznes jakieś życie Każdy z nas szuka wytchnienia patrząc w gwiazdy (gwiazdy) Każdy z nas myśli o bezpieczeństwie, kwicie Choć nie każdy spełni sen nawet wstając o świcie Każdy z nas ma jakieś oczekiwania Każdy z nas chciałby zdrowia i oddechu Każdy z nas lubi, kiedy kasa pozwala Choć nie każdy spełni sen nawet jak się bardzo stara