Gorący żar spada z nieba, jak kometa z kosmosu To Ry, szybko na ucieczkę znajdź sposób To armagedon, to bomba Wciąga jak powietrzna trąba (normal!) Wypala trzewia jak spirytus Jak nóż oddziela ciało od dusz Busz składający się jedynie z płyt i cegieł Stawia wszystko na ten rytm (jak niejeden) Tu solą i chlebem wita cię kolejny dzień Ty będziesz w tym miejscu, dopóki wciąż rzucasz cień Stał jak pień i nikomu się nie sprzeciwiał Mówi Ry, twój rywal - czasem tak bywa Czasem miasto daje nam kopa w plecy Czasem nas leczy i chroni jak własne dzieci Więc czasem daj coś od siebie Ja daje uliczny folklor i tym je krzepie Lepiej, najlepiej, gorzej i podle Czuję się żyjąc w tym kraju z orłem w godle Lecz wciąż siedzę w siodle i słowo niosę Że zawsze może być gorzej Twój kraj, twoje miasto, twój blok, twoje miejsce Sprawia, że chcesz z niego uciekać częściej Każdy dzień tu jest jak walka na noże Lecz zawsze może być gorzej Kolejna noc kończy się świtem Dzień wita mnie bitem I ten bit, potrzebuje tych liter Tak jak ty potrzebujesz ich od nas Dzięki nim moc masz Przyznać się odważ Jak bazooka w twój dom - trafia on Lepiej szybko znajdź schron Jak dynamit, jak trotyl Robimy te manewry tu jak ludzie-koty Upadki i wzloty, łzy pot i krew Nabierz ochoty i znajdź swój natury zew Wbrew regułom, wbrew tym standardom Które obiecują ci dom, a dają karton Noc znów zmienia się w dzień, witam poranek Pobudka, kuchnia, szybkie śniadanie Tanie, niewygórowane i w auto Gonić za hajsem w tym mieście nad Wartą Warto czasem zatrzymać się choć na moment Aby zauważyć coś poza błyskiem monet Ta! Od Tatr aż po morze Suczysynu! Zawsze może być gorzej Twój kraj, twoje miasto, twój blok, twoje miejsce Sprawia, że chcesz z niego uciekać częściej Każdy dzień tu jest jak walka na noże Lecz zawsze może być gorzej [