Brrre! Vamos a la Playa, pierdolony zjebie Gramy w cymbergaja starą babą po wylewie I jebię na to, co tam szmato na mnie pieprzysz Twoje hejty dla mnie to awans społeczny Tak, jestem najlepszy, wbijam się od kopa Robię kurwa Meksyk, to moja epoka (co?) Po tym, co tu powiem, będziecie mieć mnie za zboka Kocham, skurwielu, małe dziewczynki z Tik Toka Jestem jakimś pojebanym typem Pospolite sprawy sprawiają mi trud Prędzej zrobię kurwa platynową płytę Jak zapoznam cipę i weźmiemy ślub Krewnych się nie tyka – zapamiętałem sobie Jak pierdolę wasze matki, ręce trzymam na głowie Robię przejebane tracki i pierdolę ten świat (chuj!) Na dole masz datę, gdy w Polsce zaczął się trap Pierwszy track; ściero, dawaj pliki Przed premierą tego nie było muzyki Twój idol jest nikim, lata tu jak kukła Wóda, narkotyki, psycha mi się stukła Pierwszy track; boże, jak to bója Sam Beethoven może klękać mi do chuja W renesansie szmato, napruty szampanem Wymyśliłem całe te nuty jebane Psuję młodym głowy jak Beretta Zesram się i zjem to, byleby wyrwać się z Getta Ruchałem się z Dodą, walę z oczu laserami Oddycham pod wodą i się bujam z gangusami Rzucamy się z psami jebanymi granatami Jestem lepszy nawet w operowaniu śmieciami Jakbym miał gablotę za pasażerami Miałbym nalepione ziomek, że jadę z kurwami Strefa Gazy to mój azyl, moja wena Jakby mi się chciało, bym rozjebał Eminema Zjadłem kiedyś srakę, popiłem tatrami dwiema I mi smakowało lepiej jak ta pierdolona scena Nikt mnie do labelu nie wziął Wydam legal, jak otworzą znowu Death Row (Death Row!) Znowu palę i mam płytki dech, flow I ci szczerzę życzę, żebyś dzisiaj zdechnął Pierwszy track; ściero, dawaj pliki Przed premierą tego nie było muzyki Twój idol jest nikim, lata tu jak kukła Wóda, narkotyki, psycha mi się stukła Pierwszy track; boże, jak to bója Sam Beethoven może klękać mi do chuja W renesansie szmato, napruty szampanem Wymyśliłem całe te nuty jebane