Nie ma nas, zniknęliśmy gdzieś Teraz wiem, to skończyło się Wracam tam, lecz to jak zły sen Wiem już że znów nie spotkam Cię La la lala la la la la la la la la la la la la la la Samotny spacer bez celu pod niebem szarym Chodnika płyty szare, szary świat jest cały Nie mogę sobie znaleźć miejsca, wszystko do bani Mijam szare twarze ludzi na szaro ubranych Wszystko jest inne, nie ogarniam tego stanu Obraz jak po łańcuchowym rozszczepieniu uranu Jeszcze chwilę temu max kolor jak w "oledzie" Teraz kręci się karuzela w betonowym świecie Nie ma nas, jeszcze nie mogę się pogodzić Coś tu sobie chce wyjaśnić, lecz nie bardzo mi wychodzi Winny się nie czuję, nie wiem o co chodzi, A tutaj na moje miejsce ktoś inny sobie przychodzi No właśnie, idealnie idę dziś w odstawkę Może pójdę sobie zająć rezerwową ławkę Poczekam kiedy Ci się odwidzi kochanie I oczywiście mam w kieszeni karnet na wybaczanie Nie ma nas, zniknęliśmy gdzieś Teraz wiem, to skończyło się Wracam tam, lecz to jak zły sen Wiem już że znów nie spotkam Cię La la la la la la la la la la la la la la la la la Na tym skrzyżowaniu nie spotkamy się już słońce, Życie pokazało, że każda róża musi mieć kolce. Na górze róże, na dole fiołki wącham od spodu, Taki stan włączam nawigację, cel do grobu. Nie, nie poddam się, nie ma opcji nawet Nie będę płacił za to, że się na kimś przejechałem. Choć boli jak cholera, muszę się pozbierać, Trochę minie ale w końcu trafię do siódmego nieba. Miliony ludzi, gdzieś musi być ideał Może zajmie mi to tydzień, może zajmie mi wiele lat. W końcu muszę poukładać to jak każdy, norma Przecież życie kiedyś musi moje szczęście oddać Bo wegetuję jak samotny kwiat w cieniu drzew Które odbierają mi wszystko co chciałbym mieć Tylko, że człowiek może wyrwać się z miejsca Żeby ruszyć w świat w poszukiwaniu szczęścia Nie ma nas, zniknęliśmy gdzieś Teraz wiem, to skończyło się Wracam tam, lecz to jak zły sen Wiem już że znów nie spotkam Cię La la la la la la la la la la la la la la la la la