Już mnie nie odbierzesz spod bramy domu mamy Już nie wypożyczysz na niedzielne spotkanie z koleżkami Już nie popłyniemy ku słońcu babci Ładą Babcia już dawno mieszka z aniołami I patrzy z góry, rozmawiam z nią czasami ♪ Tato, tato Nie jesteś tatą Tato, tato Nie byłeś tatą Nie raz Nie dwa To ja To nie ja ♪ Już mi nie przywieziesz żelek z zagranicy Nie zrobisz wstydu w sklepie kurwując na ulicy Nie powiem Ci sekretów, co długo w sobie noszę Wspomnień garstkę ukryję gdzieś głęboko Pamiętam mamę, rzucała granatami Pisałem coś po ścianach, nie wiedząc, o co chodzi Udaję wciąż przed sobą, że to już mnie nie rusza ♪ Tato, tato Nie jesteś tatą Tato, tato Nie byłeś tatą Nie raz Nie dwa To ja To nie ja ♪ Tato, tato, wołałem Ciebie Chciałem zawsze być obok Ciebie Choć raz Choć dwa To ja To ja To nie ja ♪ Sam miałem dom zbudować Drzewo, ogród, syna chować Jakby Ci to powiedzieć To co nie chcę Ci powiedzieć To nie ja