Patrzę stąd na to w co wierzyłem (tak) Co wskazywało drogę Co dawało nam siłę Każdą z historii jaką byłem przez ułamki lat Słowami modlitwy, gdy wokół się kończył świat Widzę stąd każdą ciężką chwilę Wszystko co w niej cię zabijało Co tak pięknie spierdoliłem Półki które opróżniłem zanim wstawał brzask Tyle chciało się od życia, gdy nie miało się jak brać Mówią przeze mnie ściany bloków Niepokój każdego naszego dnia (dnia) Tony prawd duszącego tłoku Co zabiera spokój i urywa czas Zamykam oczy, gdy czuję wiatr Mocny tak bardzo, że ciężko wam wstać Obok nas razem z waszym szeptem Po tym co piękne ginie słuch i ślad Mam parę lat nocy bez snu Parę lat chwil, gdy brakuje słów Kiedy rano w twarz pluje Bóg Gdy nie ma już sił i brakuje tchu Byłem tu zanim było pięknie I pewnie zostanę, gdy całość jebnie Nie wierzę w co widzisz przed sobą Gdy jesteś obok i nie wiem co widzisz we mnie Sięgnę nieba tylko raz Zanim spłonie znowu Kolejne z naszych miast Kiedy zwalniał ogół I wciąż nie rozumiem jak to dźwigam Na ślepo każdy oddech chwytam Od tylu krótkich lat Ledwo znając powód Słyszę jak spadają motyle Jak przygniata was do ziemi cały czarno-brudny ład Zmienił nas blask, co zmienia się co chwilę Wyciągam ręce przed siebie tylko po to, żeby brać Pamiętam o nas tylko tyle (tylko tyle!) Całą nienawiść i miłość i to coś między wdechami Chylę czoła przed tym wszystkim co zniszczyłem Nie licząc świata, łącznie z nami Krzyczy przeze mnie każda chwila Każdy moment, gdy życie nas mija Kiedy mocno czuję, że to czego brakuje To my sami, wiara i siła Nie wiem na ilu milach zapisanych słów Utknął mnie trud, a na ilu wkurwienie Mam w rękach kamienie, a na ustach brud W twoich oczach znów niosę zwątpienie Proszę ty oddaj mi ból Zrzucę go z ciebie i rozedrę na pół Jak wszystko co zabrał nam tłum Wszystko w co kiedyś wierzyliśmy tu Stoi obok dopóki jest ciemno Dopóki nie masz czegoś na pewno I nie wiem jak będzie za moment Czy to już nie koniec Nie wiem czemu jesteś tu ze mną Sięgnę nieba tylko raz Zanim spłonie znowu Kolejne z naszych miast Kiedy zwalniał ogół I wciąż nie rozumiem jak to dźwigam Na ślepo każdy oddech chwytam Od tylu krótkich lat Ledwo znając powód Sięgnę nieba tylko raz Zanim spłonie znowu Kolejne z naszych miast Kiedy zwalniał ogół I wciąż nie rozumiem jak to dźwigam Na ślepo każdy oddech chwytam Od tylu krótkich lat Ledwo znając powód