Mogę odejść lewitując Tańcząc ze łzami w oczach Światła miast ze mną się snują Mam stąd trochę bliżej do Boga Potrafię hamować czas Upychając nas w nasze dziwne miejsce Spala mnie diamentowy blask Mógłby sekundę trwać Nie potrzebuję więcej Szczęście potrafię dotknąć Stojąc na skraju, czekając aż popchną Lecę do Ciebie w dół W rytm Twoich słów płynę pod prąd Oddycham zbyt mocno Krople Ciebie prowadzą dni Mogę iść, choć nie umiem prosto Po wszystko czego nie weźmie mi nikt Jak mam nie bać się iść za Tobą drogą gdzieś w głąb Gdy widzę w niej ból i raj? Jak nie bronić się przed nieuniknionym, jak cel Majaczy przede mną sam? Jak mam nie bać się iść za Tobą drogą pod prąd Gdy widzę w niej ból i raj? Jak mam nie bać się snów, gdy spalasz w diament swój lęk Jak chłodny szmaragdu blask? Coś mnie trzyma w tym życia dwie trzecie Nie wiem sam czemu tam lecę Brodząc w rzece łez i upodleń Czekam aż mnie dotkniesz, aż ogniem się wzniecę Mam tak mało przecież Do zdobycia tak mało, świecie Niesie mnie echo pustych sypialni jak Resztki wiary w te sterty banalnych uniesień Pniesz się po mnie jak bluszcz Od stóp po granice ust Jak miejski brud na czystych sumieniach Mienisz się w strumieniach zapomnienia snów Splotu bólu i szczęścia Jego resztkach, w zagięciach dłoni Muszę iść, bo nie umiem przestać Po wszystko czego ten świat nam zabronił Jak mam nie bać się iść za Tobą drogą gdzieś w głąb Gdy widzę w niej ból i raj? Jak nie bronić się przed nieuniknionym, jak cel Majaczy przede mną sam? Jak mam nie bać się iść za Tobą drogą pod prąd Gdy widzę w niej ból i raj? Jak mam nie bać się snów, gdy spalasz w diament swój lęk Jak chłodny szmaragdu blask? Lecę do Ciebie w dół Lecę do Ciebie w dół Lecę do Ciebie w dół Lecę (Oddycham zbyt mocno W rytm Twoich słów płynę pod prąd)