Kishore Kumar Hits

Gruby Mielzky - Mewa şarkı sözleri

Sanatçı: Gruby Mielzky

albüm: I JEST TO MOŻLIWE mixtape


Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka, czy wysypisko?
Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka (to wszystko)
Widziałem już przypływ i odpływ jak wszyscy pomokli
Wdychałem z wysypisk obłoki i dym z bryz pomorskich
Tlenione kobiety, przy których się duszę
Zraniły mnie w życiu i kurwy, i ludzie, i w deszczu, i w suszę
I nadzieję mieć chcę, a nie muszę
Słyszałem jak ktoś mnie okłamał, a przysiągł na Boga i jak palił Jana, a się nie zaciągał
Jak miałem dojrzeć i się chować
Codzień na ośce, cud, że nie wpadł tam Monar
Chciałem być gościem, ale zostać wśród kolegów
Choć się zwaliło wszystko, to zbierać nie było czego
Zapalę peta i tak się w popiół zmieniam
Ciężko oddychać, to miasto smog już zżera
Dziś podglądam Cię w oknie swojego komputera
I to wciąż zatoka chyba, bo już krew mnie zalewa
Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka, czy wysypisko?
Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka (to wszystko)
Nikt z moich ziomków tu nie chce mieć takiego życia
Gdzie panny nie chcą się kochać, a frajerzy nie chcą zdychać
Witam, ten świat to świata atrapa
Słyszę wkoło tylko o melanżach, o wyższych ratach
Kiedyś miałem Cię za brata, dziś to inny peron, inna stacja
I nic tu nie jest trwałe, i to jest niestety prawda
Do siebie wracam tam gdzie parapety w mewach
Kumple na falach, a ja wyrzucam to w wave-ach
Zawsze mnie koił widok cmentarzyska statków
Parę lat temu wyjechałem się nawdychać czadu
Wysiadam na Pomorzu, żeby trochę słońca ujrzeć
I tak czekałem pół roku, by dni były coraz krótsze
Jesteś chorągiewą, nie ma o czym gadać
Jest coś magicznego w łopoczących flagach
Sezony były martwe, ale nic nie szkodzi
Nic nie pójdzie na marne, uczy się nie chodzić
Odcumowuję statek jakiś
Biorę na pokład nasze strachy
I próbuję tym wrakiem skręcić
Na pacyficzną plamę śmieci
Odcumowuję statek jakiś
Biorę na pokład nasze strachy
I próbuję tym wrakiem skręcić
Na pacyficzną plamę śmieci
Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka, czy wysypisko?
Otwieram martwy sezon i znikam szybko
I podążam za mewą, czy tam rybitwą
Siedzimy w kapokach nad Martwą Wisłą
Czy to jeszcze zatoka?

Поcмотреть все песни артиста

Sanatçının diğer albümleri

Benzer Sanatçılar