Rzucam kość na stół Odkąd mogłem wreszcie wyjść ze szkół I nie bazgrać bzdur W worze równych śrub, choć pocieszonych ciut Czasem ktoś tam truł: "Z takim łbem to mógłbyś szukać w statkach dziur!" Mi jest dobrze tu Chociaż myślę głośno brodząc w spadkach znów Cały czas chcę dotykać z tobą nieba Cały czas chcę dotykać z tobą gwiazd Cały czas chcę dotykać z tobą nieba Cały czas chcę dotykać z tobą gwiazd Mam dość jak wracamy ledwie żywi w noc I gdy budzimy butelkami blok I mam dość kiedy wyrywamy tysiąc stron I się nudzimy gdy nam utną prąd I mam dość jak twój stary mówi "Równy chłop" "Weź go tu dawaj ustrzelimy coś!" I zabieram cię na plażę, gdzie się łatwo ściąć Bo jak oderwać - tylko z nią I mam dość słuchania już kolejny raz Że "no trudno" albo "jutro" albo "fuck" Nie, nie, nie... Bo widzisz za ciebie to nawet gdy w domu ze ściany Kochany wuj prężył wąs I umrzesz, nie każdy tak będzie wytrwały i w końcu pomodli się ktoś I może, póki nie wiemy i wciąż się zbieramy Nie siedźmy na torbach, chodź Się gdzieś przejdziemy i tak z tej reklamy Nie wpadnie mi żaden grosz Cały czas chcę dotykać z tobą nieba Cały czas chcę dotykać z tobą gwiazd Cały czas chcę dotykać z tobą nieba Cały czas chcę dotykać z tobą gwiazd