Kiedyś szedłem na studia dziś wolę iść do studia Bo portfel mój głęboki, zbiera miedziaki jak studnia Panna zrywa boki - "nie zgub się w tym sosie, proszę" Jak będę grał o wszystko, zagram jej na nosie, he Wracam na obiadki do domu swojej matki Która jak czarnoskóra co wieczór nosi siatki Zjadam dwa dania, deser - Jaca tłusty koneser Mam baniak pełen, ale pusty neseser, joł Pierwszy krok w biznesie, kiedy znajomy mnie upił Brałem dolary jak Kukiz, sprzedając gramy na szutki Gdy nabijałem lufki, zabijając tak kabonę, zrozumiałem Wszystko Wszystko, czego mi trzeba, jest zielone... Za miliony - chciałbym cierpieć Te miliony - muszą przecież wzorce mieć To niemal pewne, ta, że ktoś tu służy ale Czy artyście fan, czy to ja jestem ten Murzyn? Zagubiony w mieście bez snu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Zagubiony w mieście bez snu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Rano w spróchniałym starym miejskim transporcie Sprzedam bilet ci i poczciwy wzrok Wieczorem obsypałem cały blat w mące I piekłem ci śniadanie przez całą noc Wiozłem banany ci widlakiem po porcie Mierzę ciśnienie, trzeźwość, suknie i ciąg Przy długim na sto monitorów raporcie Obciąłem koszta ci po kosztach też coś Mówią pieniądze to są tylko pieniądze Palą się łatwo jak - uwaga żart - stos Myślę, że dużo z tego nawet jest mądre Dałbym im grabę potem medal i... sos Światem nie kręci grawitacja, a portfel Sznur w bok się śmiejesz Płaczesz sznur w drugi bok I choć rozumiem wszystko to bardzo dobrze To tylko w pracy mogę znaczyć nareszcie coś Zagubiony w mieście bez snu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Zagubiony w mieście bez snu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu Ciągle gnam za banknotem tylko tam i tu