Skąd się bierze w Tobie złość Żądna wciąż przelewu krwi Zapomniałeś czym jest wstyd Nie wygoisz nią też ran, nie skryjesz blizn Skrywam w sercu wielki żal I dyskretnie raz po raz Patrząc w oczy puszczam dym By przesłonić twoją wciąż niewierną twarz Chodzę po szkle, a szkło się wbija w nas Umarła chęć pożądania Kto nas zrani, kto zabije A kto zyska czas Przypominam sobie wiesz Jak niewiele padło słów Prosto w serce wynoś się Zabolało i wciąż boli, cóż Można kochać mimo to Tęsknić, pragnąć cofnąć czas By znów kiedyś dostać w twarz Poczuć twoją dłoń gdy znów ocierasz łzy Chodzę po szkle, a szkło się wbija w nas Umarła chęć pożądania Kto nas zrani, kto zabije A kto zyska czas Gdzie ty i ja Tam zawsze będzie szkło A na nim ja, ty obok Razem z tobą, aż do końca Tylko mi tyle daj