A może się przetnę na pół? I dam Ci jedną połowę Druga zostanie jak jest Po jednej połowie na głowę A może się stanę powietrzem? I będziesz mógł wdychać mnie wszędzie I się stanę strumieniem I będziesz mógł pijać mnie wszędzie A może się ocknę... I Ty się ockniesz A może się ocknę... I Ty się ockniesz A może się zamknę na klucz? I spędzę tak parę tygodni Gdy wyjdę, nie będę nic czuć Ulotni się wszystko w samotni A teraz chcę tylko się wtulić Intymnie, po cichu, najczulej Powiedzieć Ci, byś mnie nie budził Ja nie chcę się budzić A może się ocknę... I Ty się ockniesz A może się ocknę... I Ty się ockniesz Uuu-uuu... Uuu-uuu... Uuu-uuu... Uuu-uuu...